Waga i wymiary praktycznie bez zmian od zeszłego tygodnia, bo przecież nie przejmę się tym 0,1 kg więcej gdy wczoraj waga pokazywała 90,4, czyli 1,1 więcej. Wczoraj waga wytknęła mi palcem z krwiście czerwonym paznokciem, że mam skończyć z podjadaniem słodyczy... i skończyłam, ale nie do końca. No czasem muszę coś chapnąć, bo potem rzucę się na większe ilości!!!
Ten tydzień przewidziany jest na dopieszczanie. W poniedziałek byłam u kosmetyczki i mam nowe paznokcie na wszystkich czterech kończynach plus zadbane pięty. W piątek było już rwanie włosia, ale to trudno nazwać dopieszczaniem aczkolwiek nie wyglądam już jak z "Walki o ogień". Jutro fryzjer, a w piątek zabieg na twarz i dekolt. I będę jak po renowacji.
Wczoraj byłam już o krok od poproszenia mojego lekarza rodzinnego o L4. Jadę resztką sił psychicznych. Jak widać robię, co mogę, żeby mi się poprawiło, ale wewnętrzne efekty są marne. W głowie kołacze się mantra: byle do majowego weekendu, ale nie wiem, czy dam radę. Zdecyduję w poniedziałek, wtedy okaże się, czy nie padnę na twarz po sobotnio niedzielnym maratonie egzaminacyjnym.
pyza79
15 kwietnia 2013, 08:38dasz rade bedzie dobrzea waga w @ tak skacze mnie już do normy wraca
Skania79
15 kwietnia 2013, 07:05A może... powinnaś się dowitaminizować? Osoby aktwne spalają też więcej witamin, a ich brak niedobór powoduje zmęczemie organizmu i ogólne zniechęcenie.
zolzazolza1952
13 kwietnia 2013, 18:12Lubię do Ciebie zaglądać, fajne teksty i fajne fotki. Hipcię sobie umieściłam na pulpicie. Pozdrawiam.
Martynka155
10 kwietnia 2013, 12:17Super fota! A co do kosmetyczki- ja jeszcze niestety na nią nie zasłużyłam:( Ale może już nie długo.
malgorzatka177
10 kwietnia 2013, 08:44Dasz radę. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Trzymam mocno kciuki
bianca2
10 kwietnia 2013, 07:59Podziwiam Cię że w ogóle wytrzymujesz w takim zawodzie. Mojego mężusia dobili w ciągu jednego roku. Miał taką jedną klasę I gimn. że we wtorek był już chory chociaż dopiero w środę miał z nimi lekcję.