Poprzedni wpis miał pójść wczoraj, ale zaciął się internet. Jednak byłam na tyle sprytna, żeby całość zapisać :)
Wczorajsza imprezka z comeniusowymi gośćmi była bardzo udana, choć nie pod względem dietetycznym. Pośpiewaliśmy sobie w różnych językach, bo puściły bariery, na szczęście tylko językowe ;) Dla kurażu trzeba było jednak wypić parę kieliszków. Wtedy i rozmawia się łatwiej w obcym języku.
Nie za bardzo pamiętam, co jadłam wtedy. Na pewno pasztecika z barszczem, kotleta schabowego z surówkami, jakiś plasterek pasztetu i sałatkę z tuńczykiem. Wszystko w ilościach całkiem przyzwoitych.
I dziś rano niespodzianka: 97,0 kg!!
Nie wiem jakim cudem, ale się cieszę :))))
Dziś było ostatnie wspólne imprezowanie. Jutro z samego rana goście wyjeżdżają :( Tym razem bawili się wszyscy: nauczyciele i młodzież z zagranicy i tutejsi razem z rodzicami, którzy goszczą młodzież w domach. Tym razem oczywiście bez alkoholu. I zabawa była na 102.
Kapela z Czech rozruszała towarzystwo jak się patrzy! Koszulę miałam zupełnie mokrą. Gardła od przyśpiewek nie czuję! A hitem był oczywiście Jożin z bażin :))))
Ale teraz melduję co zjadłam przez cały dzień i idę spać, bo podpieram się już nosem.
śniadanie: kubek koktajlu truskawkowego na jogurcie
II śniadanie: twarożek domowy z Piątnicy
Obiad: kawałek pieczeni z surówką
Impreza: malutka porcja bigosu, kromka chleba ze smalcem (nie tknęłam nawet okruszka ciasta, a były bardzo smakowite, bo pieczone przez zdolnych rodziców)
Późna kolacja (niestety): 2 kubki koktajlu truskawkowego na maślance.
Wiem, z tym ostatnim przesadziłam, ale uwielbiam truskawki (hmmm, czego ja nie uwielbiam?)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
gochat
5 czerwca 2009, 12:15Witaj w gronie"powracających" . Ja wracam co jakiś czas jak fala. Widzę że oprócz wspólnego celu jakim jest zrzucenie wagi, mam jeszcze coś wspólnego córki "osiemnastolatki".Moja będzie miała osiemnaście 9 lipca ,ale ja wcale nie czuję się "stara" jeno "dojrzała" i ty też tak myśl; w razie oporów pomyśl że ja mam parę wiosenek więcej. Co do smutnych rzeczy: to śmierć mojego taty - nagła, może dlatego aż tak przykra. Ale nie jestem jeszcze gotowa rozwijać tego tematu. Dzięki za wpis i pamięć będę do Ciebie zaglądać może we dwie tak szybko nie zdezerterujemy.Pozdrawiam
kwiatuszek170466
5 czerwca 2009, 11:09He he he .Tak masz rację przygniatał mnie waga he he.Myślę że truskawki same nie mają aż tak dużo kcl ale cukier i maślanka.Ja jem przeważnie same truskawki bez niczego .Miłego dnia
balbina
5 czerwca 2009, 09:37malo zjadlas, ja jeszcze nie moge "wpasc" w rytm diety, zapomnialam co sie je, chyba wykupie diete - pozdrawiam i zycze zdrowia i pozytywnych wynikow Twojego Taty.