Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Na zwolnieniu




Niestety choróbsko rozłożyło mnie zupełnie. Siły nie mam na nic, nawet jakby już zamiar się pojawił na odrobinę jakiegoś ruchu, ale po chwili mija mi, bo ledwo dyszę.
Nienawidzę być chora.
W poniedziałek się ważyłam i szok, bo waga bez zmian, mimo tylu pączków.
Teraz nie wiem jak będzie, bo zero ruchu i jakaś taka spuchnięta się czuję. No i wpierdzielam słodycze Jestem beznadziejnym przypadkiem.
W zasadzie się zniechęciłam do odchudzania. No bo ile można? Całe życie?
Pisałam wcześniej o artykule z tygodnika Forum pt.: Syzyfowe tłuszcze. Postaram się go trochę streścić:
"Wystarczy pozbyć się 10%wagi ciała, żeby organizm przestawił się na zupełnie inny tryb biologicznego funkcjonowania i przez lata nie odzyskał równowagi. Można mówić o zespole stresu podietowego".
Wszyscy wierzymy w skuteczność dwóch zasad: mniej jeść i więcej ćwiczyć, a jeżeli nadal jesteśmy grubi to wina lenistwa i słabej woli. Jednak w głebi duszy podejrzewamy, że to tak nie do końca prawda.
1. Geny
Naukowcy (niestety amerykańscy i nie wiem, czy im wierzyć) stwierdzili, że dziedziczymy również tempo przemiany matabolicznej. Dlatego w grupie osób, które jedzą tak samo, jedni maja skłonność do gromadzenia tłuszczu  a inni wydają się uodpornieni na nadliczbowe kalorie.
2. Rodzina
Oczywiście przejmowanie nawyków żywieniowych i stylu życia rodziców ma wpływ na otyłość albo jej brak. Wiemy nie od dziś! Ale okazuje się też, że znaczenie też ma ile matka przytyła podczas ciąży i czy człowiek, jako małe dziecko, był "rozkosznym tłuściutkim bobaskiem".
3. Hormony
Chyba nie muszę wam zwracać uwagi na to, że nawet najbardziej zmotywowani i zdesperowani odchudzacze po jakimś czasie odzyskują niechcianą wagę. To tylko kwestia miesięcy, czasem lat. I tu pozwolę sobie zacytować:
"Joseph Proietto poddał 50 otyłych ludzi reżimowi ostrej diety - przez 8 tygodni dostawali zaledwie 550 kcal. Każdy stracił co najmniej 14 kg. Przez następny rok konsultowali się z dietetykami, jedli więcej warzyw, mniej tłuszczu, ćwiczyli i... odzyskali średnio 5 kg. Okazało się też, że cały czas czują się wściekle głodni, a na domiar złego myślenie o jedzeniu stało się obsesyjne, a nie było takie przed rozpoczęciem eksperymentu."
Czyż nie wydaje się wam to znajome, bo jakbym opisywała siebie
"U pacjentów Proietta poziom wydzielanej w żołądku greliny, tzw. hormonu głodu zwiększającego apetyt (nie wiedziałam, że coś takiego istnieje), był o 20% wyższy niż przed rozpoczęciem diety. Inny hormon - odpowiedzialny z tłumienie uczucia głodu peptyd YY, oraz leptyna - hormon, który przekazuje mózgowi informację "jestem najedzony" i podwyższa przeminę materii - spadły znacznie poniżej normy."
4. Mięśnie
Poddane diecie zachowują się jak firma w kryzysie, która utrzymuje wydajność przy mniejszej liczbie pracowników.
Żeby zachować nieosiągniętą wagę, osoba po diecie musi ćwiczyć więcej od tej, która waży tyle samo, ale się nie odchudzała!!!
5. Mózg
On też zaczyna inaczej reagować na sygnały związane z jedzeniem. U tych, którzy stracili na wadze zaobserwowano pobudzenie na widok wszystkiego, co da się skonsumować i osłabiona siłę woli, żeby się temu oprzeć.
Jak długo organizm zachowuje się w ten sposób?
Nawet 6 lat!!!
Załamka

Widzicie jakieś światełko w tunelu?
  • zosienka63

    zosienka63

    24 lutego 2012, 08:50

    Zdróweczka życzę , bo kto lubi chorować . Nie poddawaj się , nie jesteś beznadziejnym przypadkiem , Będę ciebie wspierac . Stasia

  • adem

    adem

    23 lutego 2012, 23:46

    wtedy nie będzie wyrzutów sumienia, że czegoś sobie odmawiam... wersja dietetyczna będzie równie (lub nawet bardziej) atrakcyjna dla oka i podniebienia (a tym samym dla mózgu). Nie zapominajmy o regularnym szamanku... Nie ma czegoś takiego, że nie jesz, bo nie jesteś głodna- trzeba coś wrzucić do żołądka... chocby piętke chleba/ dwie łyżki jogurtu- lepszy metabolizm. Jeśli będziemy omijac posiłki/ stosować głodówki to jeśli nie dzisiaj, nie jutro... w pewnym momencie organizm zbuntuje sie na tyle mocno, ze rzucimy sie na lodówkę pochłaniajć kalorie ze spora nadwyżką...

  • adem

    adem

    23 lutego 2012, 23:41

    tak! Trzeba ograniczyć żarełko- to pewne, przestawić się na zdrowsze smakołyki- to równiez pewne... Poza tym, udekorować swoje posiłki, ładnie podać, włożyć w ich przygotowanie trochę serca i jeść p o w o l i !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.