Miało być: dupa, dupa, dupa. To tak odnośnie żarcia i ćwiczonek. Jednakże stanęłam na wagę i jestem w szoku, bo pokazała mi mniej: 83,3kg. Nawet ona robi już wszysko, żeby podnieść mnie na duchu. Nie wiem, jak to się stało? Przecież od soboty, nic tylko piwkuję i grilluję, no i jeszcze śpię do południa. A wczoraj to już była kumulacja! Baratowa miała urodziny i zrobiliśmy rundkę po knajpkach na Starym Mieście w Olsztynie. Najpierw Karczma Jana. Tam żarełko i piwko. Jak będzicie zamawiać tam Michę Karczmarza to na co najmniej 3 osoby a nie na dwie, bo wyturlaliśmy się stamtąd z księciem małżonkiem po tym pasieniu. A to był dopiero początek. Więc nic nie rozumiem, dlaczego ta waga taka łaskawa? Ale tak se pomyślałam, że jak nie jest tak źle, to może jednak uda mi się jednak deczko schudnąć w te paskudne wakacje. Zatem mimo deszczu biorę się do roboty. W domu zarasta, a dziś goście. Chociaż wierzchnią warstwę brudu zbiorę.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aniulciab
14 lipca 2007, 09:29to co napisałaś u mnie w 150% jest prawdą :) to jest to :) tak się cieszę, że mnie ktoś rozumie :) gratuluję spadku wagi :) i życzę udanego dzionka :)
ako5
13 lipca 2007, 13:22Widocznie wczesniej zasłuzyłaś sobie na spadek wagi:))) Nic nie dzieje sie bez przyczyny:))) pozdrawiam Ala
magdunieq26
13 lipca 2007, 10:47a może powinnyśmy wszystkie stosować taką dietę piwkowo-grillową?? może to jest klucz do sukcesu?? ;-)))