Stanęłam na wagę i przeżyłam szok
82,7 kg
Grzeczność popłaca a i świnka nie głoduje!
Wczoraj pochłonęłam 1350 kcal, na rowerek nie starczyło czasu, ale na basenie popływałam dzielnie, aczkolwiek nie jestem usatysfakcjonowana. Po raz pierwszy skorzystałam ze swojego karnetu: ludzi od groma. Co oni robią tam o tej porze?!!
Jak na mnie pływają za wolno, a na dodatek, ktoś tak się wyperfumował i nie spłukał pod prysznicem, że cały czas dusiły mnie te "duchy" podczas pływania.
W przyszłym miesiącu trzeba wymyślić coś innego! Inny basen?
Spodnie znów muszę nosić na pasku, zatem nie tylko kilogramy lecą, ale i centymetry.
Plan na dziś:
wizyta u lekarza
rowerek
korepetycje
próba chóru z emisją
Boże!! Ten Penderecki jest straszny!!!! Chyba w ciężkim amoku pisał to Requiem. Trzeba będzie ostro przysiąść do tego a efekt i tak będzie marny. Niektórzy kompozytorzy traktują głos jak każden jeden instrument, a tak nie jest!!!! Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Trzeba by mieć słuch absolutny, żeby trafić w dźwięki, kiedy każdy ma co innego.
JOLENDA
7 października 2010, 19:48Tak czytam te pamiętniki i czytam... Przecież ta walka z kg to straszny wysiłek. Muszę cię pochwalić- idzie ci świetnie. A świnka to niedługo pęknie z przejedzenia :)))))))))))))).
elasial
7 października 2010, 11:34Tak trzymaj.Jak już się zawzięłaś to nie odpuszczaj! Jak uciekają w kosmos kilogramy ,to żyć się chce...Gratulacje!
uleczka44
7 października 2010, 10:43Taki wpis to miód, miodzik, no po prostu miodzio......
benatka1967
7 października 2010, 08:28świetnie ,że Cię zapał nie opuszcza , ale jak ma być skoro są efekty , gratuluję !!!!