Jak na razie nie opuszcza mnie zapał początkującego, tym bardziej, że nawet waga dała się przekonać, że na prawdę jestem grzeczna: 87,3 kg Wiem! Żadna rewelacja, ale idzie w tą dobrą stronę, bo do tej pory jakoś nie mogłam jej przekonać, żeby nie rosła.
Kolejne 5 zł zaoszczędzone, tzn: dietka ok. 1560 kcal; rowerek 32 km; emisja, trochę angielskiego i prasowanie zaliczone.
Uleczka zasugerowała, że 5 zł to za mało
, ale jednak przy tym pozostanę. Będę dokładać sobie po poniedziałkowym ważeniu 10 zł, gdy tygodniowy spadek wagi wyniesie przynajmniej 0,5 kg. Nie wiem jeszcze na co przeznaczę te pieniądze. Do kosmetyczki chodzę i tak raz w miesiącu; ubrania (jak schudnę) i tak trzeba będzie kupić; za biżuterią nie przepadam; na żadne ekstra żarcie nie chcę tego przeznaczyć, bo nie po to się odchudzam, żeby żreć. Hmmm, ale zawsze szkoduję na karnet na siłownię... zobaczymy
Biorąc pod uwagę inne codzienne czynności (pranie, gotowanie, zmywanie, sprzątanie po łebkach, spacerki z psem), to trochę jednak ten czas przecieka mi przez palce. Muszę przemyśleć plan dnia, bo w ten sposób nigdy nie wcisnę w rozkład sprzątania piwnicy, przeglądu dokumentów, ogólnie generalnych porządków. Wiem, robota nie zając, ale jednak tak się czuję, że mi ucieka czas. Na razie cieszę się, że nie przesypiam połowy dnia, bo tego bałam się najbardziej.
O pracy pisać nie będę, ale bardzo się cieszę, że mnie tam nie ma. Informacje mam na bieżąco i nie jest fajnie. Najgorzej, że nie zapowiada się, żeby miało być za rok lepiej. Staram się nie denerwować, chociaż na razie mi to nie wychodzi i w dyskusjach nadal dostaję czerwonych plam na szyi. Alka!!! Daj se spokój, całego świata nie zbawisz!!!!
uleczka44
15 września 2010, 14:28najważniejsze to konsekwentnie zmierzać we właściwa stronę. Plan dnia ułoży się sam. Na razie jeszcze się osadzasz w nowych realiach. Trzeba sobie wszystko zaplanować, czyli plan zajęć jak w szkole i przynajmniej w połowie sie tego trzymać. Wtedy będziesz wiedziała co masz robić i kiedy. A premia w postaci dodatkowych 10 zł. za dobrą wagę należy się. Może uzbierasz na karnet, a może na jakieś spa jak Jolaps, która właśnie teraz jest w hotelu Jantar w Dziwnówku. Pozdrawiam.
asyku
15 września 2010, 11:33to pokręć i za mnie:)hi hi..ważne żeby waga spadała...nawet pomalutku.Pozdrawiam cieplutko pa;)
benatka1967
15 września 2010, 09:14powoli powoli z tymi porządkami , nie wszystko od razu bo się zniechęcisz , dawkuj sobie te obowiązki , urlop to urlop - wypoczywaj , porządki nie zając :)))
malgocha0411
15 września 2010, 09:10Też mam rozległe plany na najbliższe kilka miesięcy ale zamiast sprzątania piwnicy mam sprzątanie strychu i papierzyska tez czekają ale kiedy to zrobię chyba w przyszłym życiu (jakby to powiedział mój mąż)
zosienka63
15 września 2010, 08:37Sorry , że cię nazwałam Małgosią , bardzo sie cieszę , że wreszcie pomyślałaś o sobie , wypoczywaj , nie myśl o pracy , niech ten urlop zdrowotny przyniesie ci dużo dobrego dla ciebie . Walczymy Alinko , dasz radę , jak za rok wrócisz do pracy , koleżanki nie poznaja cię ,taka będzie z ciebie laska . Pozdrawiam . Stasia