alam
kobieta, 57 lat
Olsztyn
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jesteście kochane :))))
20 czerwca 2010
Nie przypuszczałam, że tyle dziewczyn się za mną stęskniło
Bardzo mnie to podniosło na duchu!
Jak napisałam, chyba gramolę się już z tego depresyjnego doła, bo w tym stanie jakim byłam, nie mogłam się zmobilizować do niczego, nawet do pójścia do lekarza po leki.
Książę małżonek, mimo, że sam ma co roku stany depresyjne, nie zauważył, co się ze mną dzieje. Nic dziwnego...
Powinnam już co najmniej 2 miesiące łykać leki, już byłoby lepiej.
Nic to. Idę na rok na urlop zdrowotny. Mam nadzieję, że będę miała czas na to, żeby pójść na terapię i coś z sobą zrobić. Na razie tylko dotrwać do końca roku, a nie będzie łatwo w tym stanie. Tym bardziej, że muszę się zmierzyć z wizytą u dyrektorki z orzeczeniem lekarskim. Ona też między innymi przyczyniła się do mojego stanu. Bardzo źle reaguję na tę kobietę. Jedyna taka osoba w moim życiu...
Chyba zbyt wiele wzięłam sobie na garb w mijającym roku szkolnym: lider zespołu mat.-przyr., chór, zajęcia emisyjne, j. angielski, a w kwietniu i maju jeszcze dodatkowo sprawdzanie sprawdzianów i egzaminów plus korepetycje. Stanowczo za dużo!!!
Zaniedbałam syna i dom, w związku z tym cholerne wyrzuty sumienia i poleciało...
Jutro nieodwołalnie zmieniam pasek wagi. Już w zasadzie w tym tygodniu walczę ze sobą, swoim obżarstwem i niemocą. Tydzień temu waga pokazała nawet 84,6, dziś 83,2. Zatem powolutku wrócę do swojej ulubionej siekiereczki.
W piątek też udało mi się zmobilizować do rowerka: 25 km (tyłek się odzwyczaił i boli).
Wczoraj już było gorzej, ale zaliczyłam szybki godzinny spacer plus godzinę siatkówki na świeżym powietrzu. Bilans chyba ok.
Największy problem mam z zabraniem się do szkolnych sprawozdań. to jest moja coroczna zmora a w tym stanie rzecz niemal niewykonalna dla mnie. Teraz wsiądę na rowerek i może po południu dam radę coś zrobić. Mam czas do piątku, ale tego jak dla mnie za dużo...
renia1963
20 czerwca 2010, 21:14Dobrze to ujęła poprzedniczka - wróciłaś, a my Ci pomożemy. Urlop napewno Ci dobrze zrobi, a spotkanie z panią dyrektor przeżyjesz .Trzymam kciuki i ulubione siekiereczki niedługo ujrzysz. Do zobaczenia na szlaku rowerowym.
Desperatka75
20 czerwca 2010, 20:06Dobrze zrobiłaś! Odpoczniesz, dojdziesz do siebie, zakopiesz dołek...a my Cipomożemy:-) Trzymam kciuki za Ciebie! Trzymaj się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <img src="http://img686.imageshack.us/img686/5451/pozdroo.jpg">
asyku
20 czerwca 2010, 19:27i walczymy:))nie poddajemy się;)))buziaki<img src=http://gifland.blox.pl/resource/20.gif>pozdrawiam i trzymam kciuki:)))
fiona.smutna
20 czerwca 2010, 18:31martwiłam się o Ciebie:))) i ja ginę nad sprawozdaniami, ale jeszcze tylko kilka dni:))) damy rade:)
oficjalnaJ
20 czerwca 2010, 14:50Musisz tylko w siebie uwierzyć, a do końca roku szkolnego już blisko,bardzo blisko ;-) Ściskam.
lukrecja7
20 czerwca 2010, 14:23Zobaczysz jak cudownie poczujesz się na urlopie - nic nie musisz, żadnych sprawozdań, rad, hospitacji - błogi stan ( idź, bo to już ostatni dzwonek - mają być zmiany w karcie, lub nawet zniesienie - urlopy pójdą na pożarcie dla rządu). Ja byłam rok temu - pozdrawiam!!!
patih
20 czerwca 2010, 14:12przeżyjemy
boguniap82
20 czerwca 2010, 13:35trzymaj się dzielnie i walcz z tymi sprawozdaniami - napewno pod koniec roku szkolenego urwanie głowy... ale trzymaj się jakoś - nie daj się przeciwności losu; a to, ze Twój mąż nic nie zauważył nawet mnie nie dziwi... faceci są jacyś ślepi i wogóle niewiele widzą... ;P buzialki i trzymam za Ciebie kciuki :D