Tak. Chyba nadchodzi kryzys. Przestrzegam diety i w ogóle, jednak ciągle w głowie siedzi mi jedno — że to nic nie da, nie przyniesie żadnych efektów. Zaczyna się tak samo jak przy innych moich próbach. Najpierw wielki zapał a potem zwątpienie. A jak pomyślę sobie o sobotnim ważeniu to od razu mam stresa, że nic nie schudłam i co gorsze- przytyłam.
Jeśli o stres chodzi, to właśnie on jest jednym z głównych czynników mojego zwątpienia. Niestety nie mam tak jak niektórzy, że w pod wpływem stresu chudną. Raczej na odwrót. Dlatego tym bardziej martwię się, że ten tydzień nie zaliczę do udanych.
Skąd się bierze stres?
Tym razem moje emocjonalne doły wiążą się z pracą. Kierownik jest wyjątkowym sukin.kotem. Próbuje obarczyć mnie winą za coś, co jest niezależne ode mnie.
Ale tak łatwo się nie dam zrobić w bambuko. Tyko co z tego, skoro i tak cała ta sytuacja mnie mega stresuje. Bo ogólnie już taka jestem, że wszystkim się przejmuję.
Tylko po co? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Akatjon
13 stycznia 2016, 08:01Tak wiem. Nawet bardzo bym chciała to robić, ale tak jak już wcześniej napisałam, nie mam na to czasu - jak na razie. A jak już go znajdę okazuje się, że jest godzina 23. W moim przypadku mogę pozbyć się źródła stresu tyko w jeden sposób- rzucić pracę
screwdriver
12 stycznia 2016, 23:34No stres to coś okropnego... Powinnaś zacząć uprawiać sport, z 2 powodów. Po pierwsze, wysiłek niweluje stres, wydzielają się endorfiny, człowiek ogólnie czuje się lepiej psychicznie i fizycznie. A po drugie, uprawiając sport i jedząc racjonalnie NA PEWNO schudniesz, nie ma szans, by nie :)