W poniedziałek obudziłam się ze ściśniętym żołądkiem. Jakoś tak stresował mnie powrót do pracy po urlopie. Zupełnie nie wiem czemu, bo naprawdę lubię moją Firmę, to co robię i ludzi z którymi pracuję. Pierwsze trzy dni przeszły mi pod znakiem małej pourlopowej depresji :D, ale nie było tak źle, zaległe maile machnęłam w 1 dzień i we wtorek mogłam już pracować normalnym rytmem.
Zastanawiałam się jak to będzie z dietą w pracy. Najczęściej nosiłam swoje własne obiady do pracy, więc z tym nie było problemu, bo to żadna nowość. Miałam jednak często tak, że po stresującym dniu pałaszowałam różne rzeczy po powrocie do domu, które nie koniecznie należą do kategorii zdrowych. Chyba, że ktoś fryty i lody wrzuca do takiej grupy produktów :) no i non stop ktoś przynosi do biura jakieś małe diabełki. "A czekoladkę może zjesz?", "Idę po lody, kto chce?", "Zamawiamy pizzę, masz ochotę?", ale o dziwo zupełnie mnie nie ciągnie do złego jedzenia. Jestem z siebie mega dumna, bo jeszcze miesiąc temu nie potrafiłabym się opanować.
Przez ten tydzień było mega gorąco. Powrót do domu na rowerze nie należał do tak przyjemnych jak jazda do pracy - o 7 rano nawet w bardzo upalne lato jest bardzo przyjemnie. Nie złamałam się jednak mimo, że wyglądałam jak burok i paliło mnie w gardle od tego gorącego powietrza. Chyba poprawiła mi się nieco forma, bo w zeszłym roku raczej bym padła na twarz w takich warunkach, a tu radziłam sobie całkiem całkiem :) Puchnące nogi jednak towarzyszyły mi cały tydzień :( Nie mogłam już patrzeć na te serdle, ale na to już chyba nic nie poradzę. Wyeliminowałam sól z diety praktycznie do zera, wodę też piję na hektolitrami. Muszę poczekać, aż upały miną i tyle
Kolejny tydzień to kg mniej! JUPI! kolejny krok na przód! Mega mnie to motywuje. Z twarzy zniknęli ostatni nieprzyjaciele, co mnie mega cieszy, bo wyglądałam bardzo źle. Niestety moja cera reaguje błyskawicznie na zjedzenie słodyczy czy czegoś smażonego na głębokim tłuszczu. Mogę więc śmigać bez pełnego makijażu, co jest zbawieniem w taką pogodę.
Wydaje mi się też, że moje dolegliwości dermatologiczne też nieco się zmniejszyły. Mam łojotokowe zapalenie skóry, którego niestety nie da się tak po prostu wyleczyć. Ostatnio jednak mniej mi doskwiera. Dieta chyba ma w tym swój udział :)
Mam nadzieję, że Wam też ostatni tydzień minął pozytywnie i z samymi sukcesami :) :*