Weekned był po prostu prześwietny, nawet jeśli trzeba było się trochę wysilić i śpiewać. Co prawda ten wysiłek został mi wynagrodzony nauką "Pieśni niewolników" z Nabucco, więc nie było tak strasznie. Jesli tego nie znacie, to znajdzicie i posłuchajcie, bo to jeden z najwspanialszych utworów na chór, przynjamniej moim zdaniem. Na mojej liście jest na drugim miejscu. Na pierwszym jest oczywwiscie "Ave verum corpus" Mozarta. Dla leniwych załączam link do "Pieśni niewolników": http://www.youtube.com/watch?v=4BZSqtqr8Qk
A tak poza tym było świetnie, ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy.
Co do mojej diety, to wszystko chyba wróciło do normy, ale najlepsze jest to, że wszyscy mówią, że już po mnie widać, te moje kilogramy. Mordka mi się uśmiecha, jak pomyślę, co powiedzą, jak osiągnę swoje założone 63 kg.
Chyba ruszyło się coś też w moim życiu, niestety nie uczuciowym, raczej zawodowym, ale na razie nie będę mówić, żeby nie zapeszać.Tak czy inaczej, drogie Vitalijki, trzymajcie kciuki, przynajmniej do 11 maja.
Myfszeczka
23 kwietnia 2009, 23:57ktoś tu ma rewelacyjne wyniki:))) Mnie pozostaje tylko pozazdrościć i brać przykład i walczyć dalej, bo już chyba zapomniałam co to walka:)Pozdrawiam cieplutko:)
MeryP
21 kwietnia 2009, 11:54to trzyamamy:) sprawdzę ten link:)