Witam was dziewczyny po długiej nieobecności już jako mężatkaJ
Przed weselem masa przygotowań, rzeczy na ostatnią chwilę, nerwów a nawet i łez. 2 tyg. Przed weselem byłam u lekarza który nieźle mnie nastraszył- powiedział mi, że maluszek lezy b. nisko tak jakby już przygotował się do porodu z główka w kanale- padło wtedy zdanie, że jeżeli moja szyjka macicy jest krótka wówczas będę musiała do końca już ciąży leżeć pod obserwacją. Na szczęście szyjka jest długa (41 mm) i nic maluszkowi nie zagraża ale profilaktycznie spędziłam 3 dni w szpitalu gdzie będę ostatecznie rodzić. Dostawałam przez te dni kroplówki z magnezem i zastrzyki sterydowe (jak mnie po nich bolała duuuuuupa….o_0 ) po których dzidziulek podniósł się trochę do góry.
Dni zaraz przed weselem wspominam jako koszmar:P Mieliśmy tyle przygód i niektóre rzeczy tak się nie kleiły, że w dniu wesela w sobotę gdy jeszcze zobaczyłam, że jest szaro i non stop pada to już mi całkiem ręce opadły. Dla przykładu- w piątek okazało się, że winietki na stół które zamawiałam przez internet i dostałam potwierdzenie nadania we wtorek jednak nie doszły (później jednak po nerwowym dochodzeniu wyszło, ze doszły ale moi rodzice z tego wszystkiego położyli paczkę w bezpiecznym miejscu i o niej zapomnieli…), zepsuł mi się samochód a większość załatwieni m.in. sukienkę, makijaż, fryzurę miałam w Krakowie tj. 50 km od miejsca gdzie jestem obecnie, pokłóciłam się z bratem mojego męża na dzień przed ślubem skutkiem czego wydarłam się na niego tak, że chyba pół miasta słyszało. W dodatku nasz pierwszy taniec który od tak dawna przygotowywaliśmy w ogóle przestał nam wychodzić. Itd., itd… Natomiast w sam dzień ślubu kiedy już byłam tym wszystkim tak zniechęcona i zrezygnowana chyba jakaś niewidzialna dłoń sprawiła, że wszystko wyszło tak jak trzeba- no może z małymi wyjątkami :P Po pierwsze zarówno moja fryzura jak i paznokcie i makijaż przeszły moje wszelkie oczekiwania- powiem wam jeszcze że mimo takiej pogody nic się z moimi włosami nie stało a miałam robione loki. Po drugie cały dzień padało a tylko w momencie kiedy wychodziliśmy z domu do kościoła, mszy i wyjścia z kościoła nie :D No mówię wam, że to istny znak z nieba;) Po trzecie spóźniliśmy się do kościoła ale ksiądz okazał się tak wspaniałomyślny, że nie zamknął przed nam drzwi;) Taniec też wyszedł nam nie najgorzej choć jak się okazało niektóre kroki to był dla mnie nie lada wyczyn w długiej do maximum możliwości sukience i butach na obcasie- mówię nie najgorzej bo ja to jestem perfekcjonistka i trudno mi dogodzić ale wszyscy go później komplementowali, mam nadzieje, że szczerze a nie chcąc nas pocieszyć;) Mieliśmy wspaniałych starszych drużbów, którzy tyle nam w tym dniu i przed pomogli, że nigdy w życiu im się chyba z tego długu wdzięczności nie wypłacimy. Na weselu pojawiły się osoby z różnych zakątków świata, którzy specjalnie tylko dla nas przyjechali i odległość wcale nie była dla nich problemem. Gdy teraz wspominam dobroć i bezinteresowną pomoc niektórych osób to łezka mi się w oku kręci.
A na koniec wrzucam wam zdjęcie jak wyglądałam w tym jedynym dniu (z komórki):
Martynka2608
13 maja 2014, 12:08Wyglądałaś pięknie jak księżniczka :)))) Dużo miłości i wszystkiego co najlepsze na nowej drodze życia ! :*
Ilona27
1 maja 2014, 22:51Slicznie wygladalas;) i jaka szczuplutka jestes;)
blondiblue22
1 maja 2014, 08:29Aguśka, wyglądałaś megapięknie! Śliczna Twoja sukienka <3 mniami!
rynkaa
1 maja 2014, 07:31Zakochalam sie w Twojej sukni :)