Przepisu nie podam tylko to co podesłała Ewka: http://mygreencanoe.blogspot.com/
Szczerze polecam. Ja zarobiłam prawie zupełnie tak jak w przepisie tj wersję z rozmarynem, czosnkiem i czarnuszką bo na słodko to ja tylko słodycze lubię. Wyszedł pyszny i nawet moi mimo, że czarnuszki nie lubią szamają aż im się uszy trzęsły. Fajnie nieoczywisty i "pestkowy" w smaku, pysznie orzechowy i jedwabisty mrrrrrrrrrrrrrrruuuuuuuu. Polecam wszystkim dyniolubom.
A co do zupy cebulowej to nie zaskoczę Was raczej niczym. Lubię i robię klasyczną, najklasyczniejszą chyba. Niestety nie jest to zupa dietetyczna ale mała miseczka do warzywnego dania nikomu nie zaszkodzi.
Składniki:
-cebule, 4-6 dużych pokrojonych w talarki lub pół talarki
- wino białe najlepiej półwytrawne (wiem, że często daje się też inny alkohol ale moim zdaniem białe wino najlepiej podkręca smak bo dodaje do słodyczy cebuli pyszną kwaskową nutę a nie "obciąża" jej dodatkowo)
- bulion lub woda i kostka (na oko robię aż do uzyskania ulubionej gęstości ale pewnie z litr z małym hakiem)
- szczypta tymianku
- łyżka mąki
- sól pieprz
- oliwa z oliwek i odrobina (klarowanego najlepiej)masła
W czym tkwi sekret zupy cebulowej? Moim zdaniem zdecydowanie w cierpliwości kucharza. Cebulę trzeba wolniutko dusić/smażyć na małym ogniu, tak żeby pięknie zmiękła i nabrała wyraźnie złotego koloru. Pilnujemy i mieszamy cierpliwie. Niedobrze jak ją zasmażymy za mocno bo zabarwi zupę ciemno i doda za dużo grzybowo-sosowego smaku, ale też niedobra zbyt twarda bo cebula nie będzie rozpływała się w ustach a całą zupa będzie niejednorodna i bez wyrazu. Najlepsza złota i baaaaaaardzo mięciutka czyli długo i pieszczotliwie duszona (smażona).
Ja robię to w garnku o grubym dnie, w tym samym gotuję zupę do końca więc nie ma problemu z zmywaniem fury naczyń. Dobrze jest cebulę już na wstępie odrobinę posolić bo wtedy łatwiej puszcza sok i można dać mniej tłuszczu. Jak uznam, że cebula jest już ok, to wlewam dwa kieliszki wina i pozwalam mu odparować, jak płyn się zredukuje to zasypuję cebulę łyżką mąki. Mieszam chwilę żeby nie było grudek, dodaję odrobiny tymianku, pieprzę, zalewam bulionem i gotuję kilka minut żeby wszystko się dobrze połączyło i przeszły smaki. Doprawiam do smaku. I tyle. Oczywiście klasycznie podaje się ją zapieczoną w piekarniku z grzanką z serem ale ... bez dodatkowych kalorii też jest pyszna.
Tyle na temat.
mimi69
11 grudnia 2012, 14:00mniam,a ja taka głodna :)))
lardo
3 grudnia 2012, 20:56Dziękuję za przepis na pasztecik Czekam na Twoje nowe wpisy-przepisy,bo je lubię.Pozdrawiam.
Insol
12 listopada 2012, 11:41dziękuję - obśliniłam się