Dzisiejszy temat - supermarket - pytanie:
Ile spala się kalorii (będąc na diecie) robiąc zakupy w supermarkecie?
Odpowiedź - dobrych kilka setek :P,
biorąc pod uwagę, że musiałam się nieźle natrudzić i przemyśleć moje zakupy, tak żeby kupić zdrowe i niskokaloryczne składniki na śniadania, obiady i kolacje. Jeśli wydaje wam się to proste, nie wierzcie intuicji - wcale to nie jest proste i wiąże się z chodzeniem tam i z powrotem po wszystkich działach spożywczych (łącznie kilka kilometrów po Carrefourze) dodając dodatkowe przeszkody jak np. ludzie, maszyna czyszcząca podłogi, ciężki koszyk to myślę że można zaliczyć to zajęcie do kategorii - fitness.
Czyli fitness mam dziś zaliczony :D
Gorzej tylko że poległam na linii ja - stołówka w pracy. Ale tylko dlatego że tak bardzo chciało mi się ryby. Skutek, znów musiałam sobie przypomnieć, że jedzenie jest średnie i zawiera masakryczne ilości mąki.
Mam nauczkę na kolejnych kilka tygodni :P
agossa
21 stycznia 2010, 23:02u mnie też domowe jedzenie podają, ale strasznie ciężkie. Świeżych warzyw czy zup bez sosów i zasmażek nie uświadczysz niestety. Szkoda że w miejscu pracy nie promują zdrowego odżywiania...
specyficzna
18 stycznia 2010, 11:39tak stołówki uczelniane i pracownicze są zgubne, chociaż u mnie akurat jest domowe jedzonko nie żaden fast food ale porcje są ogromne plus bonusowe kcal w sosach, majonezie itd. Co do aqua aerobiku to z tą energią jest coś faktycznie ;) ale u mnie też zależy to od dnia, czasem wracam zmęczona, zrelaksowana i senna ;) a czasem zasnąć nie mogę przez najbliższe godziny ;) a ile trwają u Was takie zajęcia?? u mnie niestety 30 minut tylko fajnie by było gdyby trwały 45
daisy.lilla
18 stycznia 2010, 10:35dobrze że chociaz masz siłe sobie przypomnieć że jednak nie warto, ja w pewnym momencie gdzies sie zapodzialam.........
pyziaaa
16 stycznia 2010, 10:28Bardzo Ci dziękuję za wsparcie :) :* Powodzenia!
antelao
15 stycznia 2010, 21:52dzięki za radę w sprawie sklepu ze stanikami. Znalazłam go w necie, ale nie udało mi sie tam dotrzeć bo mam teraz koszmarne godziny ppracy i jak wychodzę to sklep już zamknięty. Z tą stołówką masz absolutnie rację, sama też już dawno zrezygnowałam, bo nawet dietetyczne z nazwy dania były tam nie do zaakceptowania. Też noszę jedzonko do pracy, przynajmniej wiem, co jem. Pozdrawiam