Waga od dwóch dni stoi. Wiem, wiem- to nic takiego, a ważyć nie powinno się codziennie... Wiem, wiem- cykl miesiączkowy, zbyt mało wody, albo zbyt dużo... Wiem, wiem- lepiej się mierzyć. Ale jednak... STOI
No nic, STOI to STOI, głowa do góry, pierś do przodu, zadzieram kiecę i lecę- zrobić trening z KFO- dzisiaj POCISK!
Życzę wszystkim wytrwałości i uporu w dążeniu do celu.
PS dzisiaj w pracy rozmawiałyśmy o osiąganiu celu, co się stanie, gdy osiągnę swoją wymarzoną wagę, co wtedy? W głowie piosenka Skaldów: "nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go" więc stwierdzam, że gdy osiągnę wymarzoną wagę, to zmienię cel, aby dalej gonic! Nie chcę się zatrzymać! Lecę!
peggy.na.obcasach
9 stycznia 2019, 12:21No wiesz co, tylko takie gonienie króliczka, jeśli chodzi o wagę, może stać się w którymś momencie niebezpieczne :-/ zakładam, że o tym wiesz, ale ja tak tylko na wszelki wypadek to piszę...
agndra
9 stycznia 2019, 12:39Wiem, wiem
peggy.na.obcasach
9 stycznia 2019, 12:51Wieeem - gadam jak stara ciotka ;-)