godz.11:30 - Dziś pierwszy dzień. żołądek gra marsza, śpiewa, syczy, cmoka, woła i płacze! Jednak znacznie mniej dostał, niż zwykle choć wszystko, czego potrzebuje. - Wytrzymam do 13:30? - Kochany pasibrzuchu, będą twoje ulubione kanapeczki! Choć dość nietypowe ;-)
godz 13:50 - Pasibrzuch zadowolony, och och! Kanapki wyszły super! Powiem że trzy... to wypas, objadłam się... to chyba nie przystoi na diecie? :-)))
:![]()
godz. 18:10 - kasza z cukinią i pieczarkami jest niedobra... :( choć uważam, że smakowicie wygląda, pachnie równie ładnie... więc albo dodałam za dużo chili (język mi się zapalił) albo lubię bardziej słone rzeczy (oczywiście ani grama soli w tym, prócz lekko solonej kaszy). Poza tym jest tego bardzo dużo, nadspodziewanie dużo, nie udało mi się tej michy zjeść :-/ (to jest głęboki talerz)... nie wiem, czy mogę zjeść później? Bo może zgłodnieję? ;-p
![]()
Poza wszystkim czuję się świetnie, wykonałam plan, choć dziś robię właśnie trzy obiady. Mój syn nie znosi kotletów a moja druga połowa pracuje fizycznie i uwielbia sobie dobrze zjeść po pracy, z której nadal nie wrócił jeszcze... Zatem? Stoję sobie przy garach, pichcę trzeci obiad...
19:30 - spróbowałam resztę na zimno - jest dużo lepsze więc ta potrwa jednak da się jeść według mnie ale by smakowite było - musi być zimne... hmmm ![(tajemnica) (tajemnica)]()