Spłaciłam wszystkie należności, jakie byłam dłużna komukolwiek. Rachunki, prezenty wszystko. Odebrałam komputer z naprawy i mimo naprawionej matrycy nie działa, czarny ekran... Pan od naprawy niby dzisiaj miał być od 10 do 13. Nie pojawił się wcale. Zamówiony komputer jest 20 km od mojej miejscowości i prawdopodobnie przybędzie w poniedziałek, jak zgrać tylko wszystkie notatki :/ Byłam u ortodonty i pani pochwaliła naprawdę duży postęp. Zęby jednak tak bolały, że się znowu znieczulałam piwkiem przy filmie.
Trochę za dużo wypiłam, teraz zaczęłam więcej jeść. Wieczorem będzie jeszcze ognisko.
Jestem zła, bo kuzynka mnie wystawiła, bo laptop zepsuty i drugi nie przyjedzie i ani brat ani szwagier nie pomogą mi w konfiguracji, zła, bo byłam idiotką darując dług byłemu chłopakowi, te pieniądze, co mi wisiał teraz naprawdę by się przydały. Ale teraz przynajmniej wyciągnęłam nauczkę, że on jest dzieciakiem, mi np sam honor by nie pozwolił być komuś cokolwiek dłużną.
Wczoraj zrobiłam dobre 10km, mam zakwasy na pośladkach. Dzisiaj nie mam siły na nic, chociaż na kacu z ciężkimi torbami tłukłam się półtora godziny przez miasto.
Pora zrobić porządki
Definitywne