Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Naprawianie szkód


Dzisiejszy dzień poświęcam na regeneracji ciała i co najważniejsze psychiki. Co mnie zdziwiło i jednocześnie zaniepokoiło, jestem strasznie nerwowa i potrzebuję dużo bardziej niż kontaktu z bliskimi. Mimo wstrętnej aury nie daję się pokusom- ani fantastycznemu serniczkowi, ani słodyczom na stole w kuchni :D

Aby zapobiec gwałtownej i impulsywnej ochocie na słodycze funduję sobie sezonowe owoce (maliny, jabłka papierówki) i miksuję je z marchewką robiąc raw-Kubusia. Nie powiem bardzo sycący ;) Udało mi się znaleźć też małą kiść winogron. Należy pamiętać, żeby podczas jedzenia owoców nie oglądać tv, nie rozpraszać się tylko skupić się i nasycić ich słodyczą, jeść powoli i nigdy po obiedzie (bo trzustka może wysiąść).Oprócz kawy piję mnóstwo czerwonej herbaty, skrzypokrzywę i hibiskus.

Ze względu na zakwasy na pośladkach i udach, dzisiaj robię intensywnie plecy, brzuch i ramiona. Staram się zapewnić sobie dużą ilość białka 1,5g na kg ciała.

Dzisiaj mam jeszcze większą motywację do zdrowego trybu życia, zwróciłam uwagę, że skóra jest w dużo lepszej kondycji- bardziej jędrna i napięta, a bliscy nawet, że przysiady dały efekt i pupa jest podniesiona i krąglejsza!

Z brzuchem jednak nie jest tak kolorowo, niestety genetycznie tłuszcz najszybciej tracę z nóg, twarzy i ramion, brzuch (i całe szczęście piersi) jest bardziej oporny.

Równo dwa tygodnie do wyjazdu. Widziałam już swój pokój w akademiku. Okazało się, że będę miała prawie 5km do uczelni. Chyba przez te 10mscy nabiorę formy :P

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.