Odpuszczenie treningu, zwolnienie tempa, oglądanie South Park i mini spa dało rezultat w postaci głębokiego snu i dużo lepszego nastroju na drugi dzień nawet bez kawy :) Wczoraj pofolgowałam trochę z czekoladą (widać, że po oddawaniu krwi jednak tego trzeba było :D ), więc dzisiaj na spokojnie wrócę do treningu i mniejszej ilości cukru.
Na śniadanie zjadłam makrelę i warzywa, trochę arbuza :D Jest dziś trochę sprawunków do zrobienia: oprócz obiadu jeszcze kiszone ogórki i domowy ketchup.
W końcu ma się ku lepszemu, niedługo będę musiała napisać test językowy i podpisać umowę z uczelnią, ale okazało się, że może być problem z pieniędzmi na początku miesiąca. Idąc za Scarlet O'Harą pomyślę o tym jutro :) A już jutro pomiar!