No bo czemu nie:) Moj mega dowcipny maz wyslal moim rodzicom zdjecie Obelixa, ze to niby ja tak juz wygladam. Cha, cha, bardzo smieszne. A tutaj zdjecia nie moge wstawic, wyswietla mi sie, ze zdjecie ma byc mojego autorstwa i ma przedstawiac mnie lub moja sylwetke. Ze jak, prosze?
Wlasnie sie umowilam na rozmowe z moja zabiegana szefowa, brrrr. Juz mam stresa. Bo mianowicie troche zmienilam zdanie. Poczatkowo chcialam wrocic do pracy po owych przepisowych osmiu tygodniach po porodzie, teraz, po przenalaizowaniu wszystkich za i przeciw, rowniez finansowych, co - nie ukrywajmy - tez jest wazne, chcialabym zostac w domu rok. Nie byloby problemu, bo moge wziac nawet trzy lata, ale mam niestety umowe na czas okreslony, ktora konczy sie 31 sierpnia. I co dalej? Bez perspektyw tez nie moge zostac. Jade w piatek. Zobaczymy, co powie, martwic sie bede pozniej.
Jedzeniowo ujdzie. Chyba. Wlasnie skonsumowalam jajeczniczke z kromka chlebka razowego, i teraz zagryzam Kinder Maxi King. Przynajmniej zdrowiej niz lyzka nutelli, a przynajmniej sama tak sobie wmawiam:) Slodyczowo w miare pod kontrola, trzy kostki czekolady zamiast calej tabliczki, wiec chyba moge byc zadowolona. Ciekawe tylko, jak dlugo ta mila dla mnie faza potrwa. Na obiadek dzisiaj makaron ze szpinakiem, nie moge chwilowo na miesko patrzec, poprosze o jakies przepisy na cieply posilek bez miecha! Bardzo poprosze. Jutro chyba zrobie placki z jablkami, a pojutrze nic nie zrobie, bo jest czwartek i nie wracam do domu. To znaczy wracam, ale pozniej, ide sobie na kurs do szkoly rodzenia. Ciekawe, co bedziemy robic tym razem bo zianie i oddychanie juz za nami:) Ale mowie wam, wiekszosc tych dziewczyn, co przychodzi na ten kurs, czy tez na nasz fotness, to takie sztywniary, ze szkoda gadac.
Aaa, i touran nam sie psuje, niech to szlag. Oczywiscie tylko jak ja jade, dziad jeden, jedzie, jedzie i nagle zaczyna tracic moc, obroty mu spadaja, i moge sobie gaz wciskac ile chce, dopoki albo nie zredukuje, albo jemu sie nie odwidzi, nie ma gazu. Koniec, kropka. Warsztacie, nadchodze.
I wiecie co? 15 dni pracy przede mna. 15!!!!!!!!!!!!!! Lalala:)))))))))
Milego dzionka.
izulka710
10 stycznia 2012, 12:41Fatalnie,że nie możesz wstawić fotki bo byś się nam ukazała:))Pokombinuj cosik:)Po ośmiu tygodniach do pracy?Co tam tak szybko macie?Dzięki za komplementa,ale że bosko....rumienie się:))Miłego dnia kochana!
asia0525
10 stycznia 2012, 11:39Co do autka, to złośliwość martwych przedmiotów ;))) Z szefową jakoś się poukłada. A z jedzeniem mam podobnie. Jednego dnia jestem grzeczna a drugiego wcinam tabliczkę czekolady ;)))
KaSia1910
10 stycznia 2012, 11:35nam wczoraj dały weznaki szczotki w rozruszniku i auto męza odmówiło współpracy, na szczęście już naprawione ale my jesteśmy szczuplejsi o 200 funtów, pozdrawiam