Bosz, cos chcialam napisac i zapomnialam. No nie dowierzam, normalnie. Przed minuta jeszcze wiedzialam, a teraz czarna dziura.
Juz wiem. Otoz moja dieta. Generalnie bardzo ja lubie. Fajne jedzenie, nazeram sie jak swinka, moge powywalac te produkty, ktorych nie lubie, nie smakuja mi, nie trawie z jakiegos tam powodu itede. Ale zauwazylam, ze komus chyba inwencji brakuje przy jej ukladaniu, albo na latwizne idzie, bo jest tak: jak w jednym tygodniu pojawia sie ryba, to jem ja niemal codziennie, a potem dlugo, dlugo nic. Albo kanapka z twarogiem, na rozne sposoby, z dzemem, bez dzemu, dzien w dzien niemal. Albo platki owsiane. Albo ich nie ma wcale, albo codziennie na sniadanie przez tydzien. Nie moznaby tego jakos wymieszac?
Ale ja sie nie uskarzam, absolutnie, tak sobie tylko, rozmyslam, hehe.
Dietkowo okay, czuje sie pelna jak balon, wczoraj tylko znow to ptasie mleczko, ale jeszcze tylko piec sztuk mi zostalo, zjem w cholere i bede miala swiety spokoj, no bo co w koncu kurcze blade, jak to mowi Mikolajek.
No i ide dzisiaj do lekarza, koniec balu panno lalu, niech mnie ostrzyka, opuka, popuka, zrobi co chce, generalnie, tylko zeby juz przeszlo.
A w ogole to za chwile wylacza nam prad, na cale 5 godzin, i co ja mam niby bez kompa zrobic???? Dlatego tez pierwsze kroki od razu tutaj, na Vitalie, to normalnie uzaleznienie, zagladam tu czesciej niz na FB. Poczytam sobie ksiazke, albpo poucze sie niemieckiego, taka pilna jestem, a co. I zebym, Jezusie Maryjo, nie zapomniala zjechac do szwagierki i zlozyc jej zyczenia urodzinowe. Z moim sitem w glowie wszystko jest mozliwe, chlip, chlip.
A kierownik zabral dzisiaj do pracy moja wielgasna nektarynke, ktora zostawilam sobie dzisiaj na drugie sniadanie. Co za bandyta, no.
Milego dnia:)))
annna1978
22 lipca 2011, 13:12brzmi pysznie:)
gi.jungbauer
21 lipca 2011, 21:28Nadzieję to i ja mam :) Chciałabym zobaczyć 67,9, ale wiem co jadłam dzisiaj:/ A cały tydzień za mna chodziło białe pieczywo z masłem... Zobaczymy, czy zamiana taka wyszła mi na dobre :)
izulka710
21 lipca 2011, 15:14Twój wpis,komentarze i tak się zastanawiam,czy ja też nie powinnam skusić się na dietę V?Wkurza mnie to wymyślanie:( a najgorzej to z obiadem:(Ptasie mleczko mniammmm....zjedz go w końcu bo ślinotoku dostanę :/
gi.jungbauer
21 lipca 2011, 11:14Mam takie wrażenie. Choć jestem zadowolona z efektów.
Elku6
21 lipca 2011, 08:49Odnośnie diety - mam takie same wrażenie. Dlatego wymieniam. Ba-nawet eksperymentuję niekiedy, z czymś, czego nie chciało mi się np. wcześniej zrobić. Pojawia się monotonia. To fakt. Choć jedzeniowo też nie chodzę głodna i jest ok :) pozdrawiam
Gosiunia31
21 lipca 2011, 08:25się kierownikowi należy i to solidna!!!!! ja na diecie V. wytrzymałam 2 miechy, ale jestem zadowolona, że ją miałam, bo nauczyłam się układać jadłospis, co mi w dietowaniu niekoniecznie wychodziło (w czasach gdy chodziłam do pracy...), a dietkę układa komp więc tak to niestety jest. Ja miałam czasami tak, że chleb jadłam na każdy posiłek.....
dhoni
21 lipca 2011, 08:00Mi też się wydaje że ta dieta czasem z kalki jest. Ale jak już poświęciłam trochę czasu i pozaznaczałam jakie potrawy lubię a jakich nie, to jest lepiej. Nawet już mi nie wtykają kleików i kaszek na deser do pracy... tyle że ja się aż tak kurczowo nie trzymam konkretnych przepisów. Raczej ogólnie: jak ma być fasolka to coś tam z fasolki robię, jak indyk - to coś z indyka. A poza tym z dostępnych potraw wybieram to co lubię, prawie zawsze potrawy lunchowe wymieniam. Tylko śniadania mi prawie zawsze pasują. Wygląda jakby to było bez sensu, ale sens jest: dzięki Vitalii kontroluję ILOŚĆ i LICZBĘ posiłków. Pilnuję żeby 4 razy na dobę wciągnąć coś nie za dużego. I jak nie jem giga kolacji to jest znacznie lepiej.