No. Wczoraj po moim porannym stekaniu pasek do spodni postanowil mi zrobic mega przyjemnosc, a mianowicie okazalo sie, ze dopinam sie na piata dziurke. Na ktora nigdy sie nie dopielam. W okresie "masy krytycznej", czyli 73 kg, zapinalam sie na 3 dziurke, podczas gdy powinnam spokojnie na czwarta, co sie dzialo przed masa krytyczna i teraz. No i wczoraj niespodzianka, bum, i piata dziurka. Troche ciasno, ale chodzi generalnie o to, ze: nigdy nawet do tej dziurki nie dochodzilam, i nigdy mi do glowy nie przyszlo, ze moge jej kiedys potrzebowac. To znaczy, jeszcze jej nie potrzebuje, ale sam fakt, ze cos takiego jest mozliwe... Miodzio:)
No i waga tez sie chyba zlitowala, pare gram spadlo, ale do piatku musi spasc jeszcze pol kilo, bo inaczej znowu mi sie jakis krok przedluzy:)
Ale dobrze bedzie.
nadzieja.adka
4 maja 2011, 12:31No to fajnie,mi mąż też własnie wczoraj musiał zrobić dziurkę w pasku,takze jest powod do zadowolenia,miłego dzionka,buzka