No i doopa. Staje na glowie, przestrzegam diety, a tu dzisiaj na dzien dobry +0,8 kg. I jak tu sie nie zalamac? Na samym poczatku diety? Kiedy powinno sie chudnac? Czy uda mi sie wreszcie przekroczyc te magiczna 7? No nie powiem, zeby mi sie dobrze dzien zaczal, buuu:( Bo dzisiaj powinnam wazyc 69,5. A tu bingo. Grrrr.
Nie ma. Sie zawezme jeszcze bardziej i pokaze, kto tu rzadzi. No. Nie dam sie zwariowac.
WikusiaXXL
6 maja 2011, 08:17grunt to nie dać się zwariować i nie poddawać! sama mam problemy z przekroczeniem 7, ale u mnie to 77 ;) za które wzięłam się z pełną stanowczością :)
pauvrette
6 maja 2011, 08:13Bardzo dobre podejście! Ciało się buntuje, nie chce tracić kilogramów, ale Ty się nie dajesz i pokażesz mu kto tu rządzi! :) Z taką determinacją, na pewno dopniesz swego. Trzymaj się! :)