Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
slaba jestem...
3 lipca 2012
Do wieczora dietowo bylo nawet ok.
S: serek wiejski z rzodkiewka i szczypiorkiem kawa z mlekiem
P: plaster sera żółtego
O: serduszka drobiowe (pewnie niedozwolone)
K: sałatka: tunczyk, jajko i ogórek konserwowy. Nie miałam kiszonego i może przez to ta sałatka była taka niedobra...
Cały dzień ze sobą walczylam. Ale po tej salatce miałam taki niesmak w ustach ze nawet nie bilam się specjalnie z myślami i zjadlam jeszcze trochę ptasiego mleczka... Mam ochotę jeszcze na wino bo zostało mi z wczoraj i nie wiem czy nie pęknie...
Zrobiłam dziś pranie, teraz trzeba to wypracować, a przy winie będzie lepiej szlo. Rany, czemu jestem taka słaba? Nie powinnam miec w domu żadnych pokus. Ale przy dwójce małych dzieci to nie takie łatwe. Biorę się teraz za robotę. Jutro zacznę jeszcze raz. Mówią do trzech rany sztuka...
aga228
4 lipca 2012, 13:50No a może troszkę mało po prostu zjadłaś i dlatego coś skubnęłaś jeszcze?Jesteś na pewno silna :))) NO ALE W SUMIE JAK JA MAM POKUSY W DOMU TO TEŻ NIESTETY ULEGAM CZĘSTO :D Więc co tu dużo mówić-TRZEBA Z TYM ŻYĆ, TYLKO NIE POZWALAĆ SOBIE NA ZBYT CZĘSTE PODJADANIE :D
elibeli5
3 lipca 2012, 23:29Brak pokus w domu nie ułatwi odchudzania. Nie mów ze jesteś słaba , powiedz sobie że jesteś ślina , że potrafisz przejść obok wina czy słodyczy obojętnie ,że te kaloryczne stwory nie robią na Tobie wrażenia. Życzę Ci żebyś odnalazła w sobie siłę , i żeby odchudzanie było dla Ciebie czymś naturalnym a nie okresem w którym odmawiasz sobie przyjemności i się katujesz.