Ok, może dzisiaj mija dopiero dokładnie tydzień od kiedy zobligowałam się do racjonalnego odżywiania i ćwiczeń ale jest naprawdę dobrze. I ten tydzień dużo dla mnie znaczy. Mój cel wydaje mi się być realny już na święta, a cel drugi,czyli 58 kg (w zależności od tego jak będę wyglądać przy wadze ok.65 kg) na wiosnę może zostać już osiągnięty :)
Mam ochotę na ulubioną czekoladę? Zjem dwie kostki.
Tłuste placki? Zjem dwa.
Krokieta? Pół.
I tylko w ten sposób czuję, że osiągnę sukces. Zawsze wytrzymywałam w pełnym celibacie żywieniowym przez maksymalnie 3 tygodnie, potem łamałam się. Obżerałam się ok 2 tygodnie i potem od nowa. I tak na okrągło. Teraz odchudzanie traktuję, jako długotrwały proces bez spinania się i nienawidzenia siebie za każdym popełnianym błędzie.
To głupie, ale dodawanie notek 3 razy w tygodniu mobilizuje mnie i nakręca, więc nie zamierzam przestawać.
Teraz kilka zdjęć ukochanej Georgii...