Od tygodnia notuje w zeszyciku skrupulatnie co zjadłam i co spaliłam i wygląda to w miarę ok. Fajne jest to że w sumie w niczym specjalnie się nie ograniczam, a czuje się najedzona. Treningowo też ostatnio trochę lepiej, w czwartek zaliczyła trening siłowy n nogi i pupę plus 1,5h rowerku (w drodze na i z siłowni), a w piątek zrobiłam maraton bo trening siłowy na górę plus łącznie wyszło 3h roweru (na siłownie, potem do jednej pracy, potem do drugiej). Pomimo tego że był mega upał, spaliłam sobie ramiona i czoło, było to mega ciężkie i męczące to stwierdziłam że czuje się lepiej, czuje się normalnie :) I chyba to jest to, abym dobrze czuła się psychicznie potrzebuje zmęczyć się fizycznie. W sobotę odpoczywałam a w niedziele mieliśmy kolejny maraton: pojechaliśmy z T i psem na rolki, na targ śniadaniowy, potem nad wartę, i przez przypadek natrafiliśmy na koncert operowy, potem do mosiny na rampy na rolki i potem na chwilę do teściów. Pies po tej podróży był wykończony, ale myślę że szczęśliwy, tak jak my :)
A tak w życiu, to dobiega końca mój okres wypowiedzenia. Zapowiadaj mi się lajtowe miesiące pracy, wychodzi mi że będę pracować ok 6h do max 8h co jest dla mnie dużą zmianą. Jedynie co się martwię to nie mogę póki co odzyskać całości wypłaty za maj i boje się żeby nie było tak że nie dostanę kasy za te 1,5 miesiąca pracy.
silvaanestii
27 czerwca 2016, 11:03Super, wiem z własnego doświadczenia ,e taki dziennik jest super sprawą :) Można łatwo się kontrolować, motywować :)Każdy wysiłek sprawia ,że czujemy się lepiej :) Może dostaniesz pieniądze nie martw się na zapas :) Pozdrawiam!