rano wstalam i sie zwazylam - pokazalo mi sie 54.5 kg! Szok!
Waga jest dla mnie laskawa i mnie to z jednej strony cieszy a z drugiej jak odstepki od diety uchodza mi ns sucho to zaczynam sobie pozwalac na wiecej grzechow a to zle.
niedziela jak niedziela-dietetycznie trudna. Rano mam zawsze pycha sniadanie w tradycji - chleb zytni z szynka, serem zoltym i jajkiem, majonezem i warzywami oraz kefir. Potem kawa i ciastko. Potem jazda na miasto na spacer i obiad, niekoniecznie tez zdrowy. Kolejna kawa i ciastko albo lody. Wieczorkiem trening dywanowy z biegiem wokol osiedla. A wieczorem szykowanie kasz, salatek i rzeczy treningowych na nastepny tydzien. I chyba moja kazda niedziela tak wyglada. Moja niedziela dla mnie i mojego T ;)
izunia199011
28 września 2014, 19:50widocznie twój metabolizm pracuje na najwyższych obrotach :)