Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobota :)

Postanowiłam pisać trochę częściej niż raz na tydzień i powpisywać też moją dietę.

Z mojego wczorajszego postu dostałam od Was trochę reprymendę że za dużo ćwiczę :/ Generalnie jak patrze na mój plan to może się tak wydawać i możecie sobie myśleć że spędzam całe dnie na siłowni, ale tak nie jest. Otóż fakt faktem, wstaje wcześnie rano aby pojechać na trening. W sumie na siłowni jestem 3-4 razy w tygodniu. Cała akcja z czasowym wysiłkiem połączona jest z rowerem bo jadę do pracy ok. 1,5h w jedną stronę czyli jeśli jadę do pracy na rowerze i wracam również na rowerze to robie 50 km dziennie i jestem w ruchu łącznie 3 godziny. Zaczęłam na rowerze jeździć 2 lata temu, gdy się przeprowadziłam poza miasto i mój autobus zaczął jeździć co godzinę do domu. Nie raz a nawet nie dwa, siedziałam na przystanku i czekałam na niego godzinę, bo albo się spóźniał albo mi akurat uciekł. Siedząc i czekając na ławce godzinę można oszaleć! Wtedy urozmaicałam sobie czas hod dogiem ze stacji czy batonikiem, byle coś porobić. Nie raz też wracałam pieszo do domu (ok. 2h) z torbą i w butach na szpilce idąc rowem przy tirach (dodatkowo jeszcze zimą). No i tak gdy były jakieś roboty na trasie i autobus spóźniał się notorycznie zaczęłam jeździć na rowerze brata mojego T. Miałam do pracy 13 km. Nie jeździłam codziennie, a wydawało mi się to wielkim wyczynem. Po rowerze czasami padałam na łóżko o 19.00 i już do rana nie wstawałam. W tym czasie schudłam ok. 7 kg. Na zimę, gdy zaczęłam studia i pracą magisterską to kg trochę wróciły ale nie aż tak ok. 3 kg. Gdy zaczął się znów sezon rowerowy, znów jeździłam do pracy, prawie już codziennie. Wtedy już w sumie dużo nie schudłam, nie męczyłam się też za bardzo. Na początku jak zaczełam jeździć to sobie nie wyobrażałam żeby się nie wykąpać przed pracą taka byłam zlana potem. Teraz już tak nie mam. No a potem czyli od roku przenieśli mi pracę o kolejne 13 km i postanowiłam że od czasu do czasu się przejadę. Autobusem do pracy jadę ok. 90 min tak samo jak rowerem. A wracam ok 120 min a rowerem nadal 90 min. Dlatego rower zaczął pojawiać się coraz częściej i częściej. Pewnie, pierwsze jazdy do pracy to byłam wykączona a jak wybrałam się 2 razy pod rząd to łydki mnie bolały. Teraz już prawie 4 razy w tygodniu jadę do pracy na rowerze i jakoś nie odczuwał żadnego zmęczenia tym, a to że jest to 3h i 50 km to może wygląda to dziwnie i na poczatku na pewno jak bym tak robiła to bym umarła :) Strasznie się na ten temat rozpisałam :)

Co do dzisiejszego dnia to też trochę się działo :

Rano pojechałam na siłownię rowerem 45 min. Przez to że byłam za szybko to miałam 35 min, więc pobiegałam 95km). Potem zajęcia z TBC 60 min i ABS 30 min + 30 mi.s strechingu i 45 min. rowerem do domu. 

Ten TBC to jest faktycznie niezły wycisk, ale tak się właśnie zastanawiałam jak to jest że jak chodziłam na areobiki to jakoś nie widziałam takich postępów jak z trenerem. A no dlatego że areobiki często jednak są z tą samą intensywnością i z tym samym obciążeniem a jednak trening funkcjonalny i siłowy ma stopniowo coraz to bardziej podnoszony stopień trudności. Pierwszy trening jaki robiłam to byłam zlana jak "świnia". Teraz już tak nie jest, aż Trener się śmieje że nie może mnie zajechać i coś za mało zmęczona wychodzę z treningów. Widzę że wróciłam do formy z przed 10 lat, gdy trenowałam w klasie sportowej w reprezentacji szkoły w kosza i siatkę. To że jestem w ruchu jest dla mnie rzeczą naturalną i jeden trening dziennie to dla mnie za mało :)

Jutro raczej już wolne :)

A dziś z dietą wyglądało tak:

Śniadanie:

- płatki owsiane z mlekiem i bananem, kromka chleba ciemnego z powidłami

II Śniadanie:

- 2 kromki ciemnego z szynką, pomidorem i ogórkiem, jajecznica z 2 jajek na maśle z cebulką i szczypiorkiem

Deser (cheat meal)

- ciasto bezowe na biszkopcie orzechowym, kawa z mlekiem (ale jakoś niekoniecznie mi smakowała - za słodkie było)

Dzisiaj tak na szybko ważenie i wyszło 55,5 kg, ale będę aktualizować w poniedziałek na ważeniu kontrolnym :)

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    20 września 2014, 18:59

    Kochana zazdroszczęwagi :( podziwiam Cie za ćwiczenia. Wielkie brawa!!!!

    • agab2

      agab2

      20 września 2014, 19:52

      Tobie rowniez dobrze idzie ;) ja cie podziwiam za godzinne hula ;)

  • izunia199011

    izunia199011

    20 września 2014, 18:28

    Dzięki kocha za wsparcie........ Ja się nastawiam na aktywność fizyczną 3 - 4 razy w tyg :) Chciała bym zrzuci 4kg w 2 tyg ale to tylko marzenie

    • agab2

      agab2

      20 września 2014, 19:51

      Oj to duzo 4kg w 2 tygodnie. Lepiej wolniej ale trwale. W miesiac dasz rade na pewno ;)

  • Neptunianka

    Neptunianka

    20 września 2014, 17:31

    Nie wiem wydaje mi się że 3-4 w tygodniu trening to nie jest dużo :) Ale tutaj dziewczyny są co się dużo lepiej znają. TBC? :P Ile sie na tej vitalii dowiem i wygoogluje :D

    • agab2

      agab2

      20 września 2014, 17:41

      Dokładnie tak! :) Chyba lepiej przejechać się rowerem niż siedzieć na dupie :) BC - Total Body Condition. Czy trochę funkcjonalny, step, hantelki, całe ciało generalnie, ale i tak głównie nogi :) Ja też się wielu rzeczy dowiaduje na vitalli :)

  • naajs

    naajs

    20 września 2014, 15:59

    I tak nadal duuużo tych ćwiczeń u Ciebie :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.