Już miesiąc. Jeszcze się nie ważę bo ostatnie 2 dni były takie se, a nawet tragiczne pod względem jedzenia. Od wczoraj już z deka lepiej, a dziś już po treningu z trenerem mam pełnego motywacyjnego kopa. Przeciągnął mnie po sali od prawa do lewa, taż że od stacji do stacji się czołgałam :) Nie ma dla niego, słowa "za dużo". Dziś dlatego bardzo aktywnie: rower do pracy i z powrotem, trening 1h interwały na stacjach, 30min biegu, ale tego mi było trzeba.
Na treningu tez pokazał mi że moje ciało potrafi więcej niż moja głowa mi podpowiada. Za każdą serią dodaje mi albo cięższe ciężary albo większą ilość sztuk, w zależności jak mi idzie. Oczywiście wzdycham, kręcę nosem, marudzę ale robię :P
Widzę już duże efekty jeśli chodzi o moje ciało i siłę. Na wadzę w sobotę zobaczyłam już 56,5 kg, ale jak się to ustabilizuje to zmienię na pasku, tak jak mówiłam, teraz po obżarstwie się trochę boję :)
Ten tydzień miałam taki se. niby treningi wykonane, dieta była taka jaka była, raz lepiej raz gorze, w sumie tylko w 3 dni przekroczyłam normę, w jeden dzień to aż 200% normy. Ale miałam zły humor, mało energii, mało sił i mało ochoty na cokolwiek. Teraz, może ze względu też że pogoda się poprawiła, jest mi lepiej i wzięłam się w garść. Nie chce kolejnego efektu jojo, nie chce znów zniweczyć mojego do tej pory sukcesu.
Zostały mi 3 treningi, ale już postanowiłam że na pewno będę brała kolejne. Dziś sobie omówiliśmy schemat moich treningów bo tego potrzebowałam. Muszę mieć z góry wszystko ustalone, co kiedy i jak długo, to wtedy jest mi łatwiej się dostosować, bo później zbyt dużo kombinuje :) Dwa że muszę też unormować moje przychodzenie do pracy oraz kładzenie się spać oraz wstawanie. Jak mam w tym rutynę jest o niebo lepiej.
Tak więc:
Poniedziałki:
rano: trening siłowy z trenerem 60 min
wieczorem: bieg 30 min
Wtorek:
rano: bieganie 45 min
wieczorem: trening fitness na siłowni wieczorem (czasami :)
albo
rano: rower 90 min
wieczorem: rower 90 min
Środa:
rano: trening na siłowni sama albo z trenerem 60 min
wieczorem: bieganie 30 min
Czwartek:
rano: pływalnia (prawie że wolne :))
albo
rano: rower 90 min
wieczorem: rower 90 min
Piątek:
rano: trening z trenerem 60 min
wieczorem: pływalnia 1h albo bieg 40 min
Sobota:
rano: bieg 60-90 min
Niedziela:
wieczorem: trening funkcjonalny 60 min w domu + 30 - 40 min biegu (czasami :) )
edyta4311
4 września 2014, 09:48A dzień regeneracyjny ? Pasowało by aby mięśnie odpoczeły, plan treningowy fajny, sama dużo ćwiczę, ale muszę jeden dzień odpocząć bo bym nie dała rady na kolejnych treningach. Może warto to rozważyć.
Angess
3 września 2014, 20:38Podziwiam! ;D Ja jak 1,5h ćwiczę, to uważam, że dałam z siebie 200% o.o Dodasz kiedyś jakieś zdjęcia? ;D Może to mnie zmotywuje do większego wysiłku fizycznego :D
naajs
3 września 2014, 15:35jejku te Twoje treningu to po prostu wow :D podziwiam!