Nie powiem, że te ćwiczenia są super łatwe, ale na razie daję radę. Oprócz tego zaliczyłam dzisiaj 2h koszenia trawki. Ta bardzo prosta czynność potrafi wydusić ze mnie siódme poty. Mam ogródek z wieloma drzewkami, krzaczkami itd. więc jest co omijać. Jeszcze nadziałam się głową na ostrą gałąź, średnia przyjemność.
Przejdźmy do menu. Z racji dzisiejszego braku czasu jedzenie było beznadziejne. Co wpadło w rękę:
śniadanie: tosty
II śniadanie: nie było
obiad: 2 kawałki pizzy
podwieczorek: 2 racuchy z jabłkami
kolacja: surówka z ogórka, pomidora +kefirek
Jak pisałam wcześniej - bez sensacji. Biegałam dzisiaj cały dzień za prezentem dla chrześniaczki. Już traciłam nadzieję, ale udało się :) Teraz czas rekreacji z córcią :)