....a raczej z przysmakami od niej. Odkąd wzięliśmy się z mężem za siebie, czyli dokładnie od czwartku, ciągle czyhają na nas jakieś pokusy. Najpierw moja mama narobiła mi smaka na ruskie pierogi, którymi bardzo chciała się z nami podzielić, a wczoraj teściowa kusiła szarlotką. No nie chcieliśmy tych smakołyków, ale ona i tak musiała przynieść pyszną szarlotkę i galaretę wieprzową. Szarlotka leży na stole, nierozpakowana, żeby oczu i nosa nie kusiła. Może ktoś wpadnie z wizytą to będę miała czym poczęstować. Galaretę natomiast mąż zabrał dziś ze sobą, bo pojechał na działkę, coś w ogrodzie robić.
To kuszenie naszych mam wynika z ich niewiedzy o naszej diecie. Nikomu nic nie mówimy, by nikt nic nie komentował i nie dopytywał, a w razie porażki, by nie śmiali się z nas. Jeśli się uda, zobaczą efekty, wtedy przyznamy się do naszych poczynań :). A Wy o swoich dietach mówicie rodzinie, znajomym?
Jadłospis z wczoraj i z dziś. Niektóre dania trochę pozmieniałam na rzeczy, które lubię, ale wszystko w ramach podobnego bilansu kalorycznego.
Dzień 2 (piątek)
Śniadanie: kasza jaglana z miodem i jabłkiem (nie podeszło mi to niestety:/)
II śniadanie: sałatka warzywna z kromką chleba pełnoziarnistego posmarowanego twarogiem
Obiad: 2 jajka sadzone, ziemniaki, pomidor, jogurt naturalny
Przekąska: serek wiejski z pomidorem
Kolacja: kanapki z chlebem pełnoziarnistym, twarogiem, pomidorem i bazylią
Dzień 3 (sobota)
Śniadanie: omlet z marchewką i czosnkiem (pychota ku mojemu zdziwieniu)
II śniadanie: koktajl bananowo-ananasowy (pyszności również)
Obiad: filet z kurczaka z warzywami
Przekąska: sałatka z rzodkiewką
Kolacja: kanapki z serkiem, szynką i sałatą
Zapominam robić zdjęcia smakołykom! Dzisiejszy dzień, jak do tej pory, nie dość że jest bardzo smaczny, to praktycznie nie czuję głodu! Hurrrra!
Ćwiczenia - wczoraj zrobiłam w połowie Skalpel, niestety było już późno i po prostu nie dałam rady więcej. Przedwczoraj zrobiłam 30 min. treningu z vitalią, ale był strasznie nudny:P. Dziś natomiast, gdy mój Bąbelek spał, umyłam okna w salonie i sypialnie, jeśli mi pozwoli to mam w planach znowu Skalpel Ewki :).
A tak w ogóle to już spadł ponad kilogram :). Jak na dwa dni prawdziwej diety...rewelacja:). (Żeby nie było, małżonek też chudnie :) )
Jeśli zastanawiacie się nad wykupieniem diety, to gorąco polecam. O ile na śniadania i obiady zazwyczaj potrafiłam coś wykombinować, to niestety pozostałe posiłki wiały nudą i kończyło się zazwyczaj na kanapkach. Dzięki smacznie dopasowanej próbujemy nowych smaków, menu jest urozmaicone, a lodówka nie wieje pustkami :).
angelisia69
30 lipca 2016, 11:53a ja ci powiem ze wkolo mnie pelno slodkosci,i sama mam pelna szafke :P ale jakos mnie nie neca,biore sobie codzien cos do 200kcal w ramach przekaski i mi styka ;-) Pewnie dlatego ze zawsze mialam dostatek to mi ich nie brakuje,ale jestem pewna ze gdybym odmawiala sobie na codzien,to tez by mnie kusily :P Twoje dzisiejsze sniadanko i dla mnie brzmi smacznie ;-) Gratuluje szybkiego spadeczku i zycze dalszych.