Sesja egzaminacyjna to, niestety, ciezki orzech do zgryzienia. Dla mnie byla to dodatkowo pierwsza sesja w obcym kraju. No i coz? Bilans: 76 kg (+5), mizerne samopoczucie i nieciekawe nawyki zywieniowe.
Dzisiaj trzeci dzien od kiedy staram sie za siebie wziac. Sportu brak, za to praca kelnerki skutecznie pozwala mi zgubic kalorie i nabawic sie zakwasow.
Dzien I, zjadlam:
- rano: jajko na twardo, 2 kromki pieczywa chrupkiego z odrobina masla, kawa z lyzeczka cukru
- obiad: piers z kurczaka (300g) smazona bez oleju, obtoczona przyprawami; do tego salatka z wszelkiego rodzaju warzyw + ogorki kiszone, troszeczke dressingu Weight Watchers, koperek (nie udalo mi sie zjesc calego obiadu :) )
- kolacja: banan; 2 kieliszki bialego wina wytrawnego rozdrobnionego pol na pol woda gazowana, 2 cl ouzo
Dzien 2, pracowalam 8 godzin (caly czas w ruchu), zjadlam:
- rano: mala bulka (ok. polowa normalnej bulki) z maslem i salami, w przeciagu dnia wypilam 700 ml soku jablkowego rozcienczonego woda gazowana (ok. 140 kcal)
- po pracy: 3 pralinki, wrap meksykanski (345 kcal); 2 godziny pozniej dojadlam obiad z poprzedniego dnia
- wieczorem: 2 male piwa (0,2 l jedno), 2 ouzo, szklanka coli i garsc ''mieszanki studenckiej'' (okropienstwo!!! na szczescie nie jadlam duzo tego dnia, wiec nie bylam az tak zawiedziona)
Rano stanelam na wadze: -1,5 kg.
Dzien 3:
- 1 sniadanie: jedna sliwka
- 2 sniadanie: 2 kromki pieczywa chrupkiego z odrobina masla, do tego opakowanie (200g) serka wiejskiego z rzodkiewka, ogorkiem kiszonym, koperkiem, przyprawami, niestety dodalam troche soli; zielona herbata
Jako ze dzisiaj spodziewam sie 12 godzin pracy, zjem przed wyjsciem najprawdopodobniej owoce: jablko, banana, do tego salatka lub to samo co zjadlam na sniadanie. W trakcie pracy zjem tez prawdopodobnie bulke.