I znowu mnie przyblokowało!
Chciałam zrobić choć mały wpis ale z tym czasem krucho.
U mnie z dietą marnie - nadal brak motywacji na dłużej niż tydzień.
A z ciekawszych spraw?
Od 11 czerwca opiekowałam się małymi jeżykami.
Ich mama zginęła pod kosiarką.
Te trzy maleństwa dały mi dużo radości.
Praktycznie nie rozstawałam się z nimi - zabierałam je nawet do pracy.
Miały niewiele ponad tydzień i trzeba było je karmić co dwie, trzy godziny i to nawet w nocy.
Praktycznie jak z dzieckiem.
Masowanie brzuszków, mycie, grzanie - coś niesamowitego.
Karmiłam je strzykawką.
Kupowałam specjalne mleko.
Jak się nimi opiekować dowiedziałam się od Pana Jerzego z Kłodzka.
Ten człowiek ratuje jeże od wielu lat.
Teraz zwierzaki są już wolne i niezależne.
Aktualnie przygotowuję innego jeża do przystosowania, do życia na wolności bo dotychczasowy opiekun trzymał go w domu.
Postaram się za jakiś czas wkleić kilka zdjęć jeżyków.
Trzymajcie się Kochani;)
kwiatuszek170466
28 lipca 2015, 23:27Aniu Dziękuje za pamięc i również pozdrawiam Cię .Super że jeżyki uratowałaś i są już samodzielne :) Dobrze że są tacy ludzie jak Ty :) Przytulam Cię
irena.53
25 lipca 2015, 19:19Ale miałąś piękną sprawę. To wspaniałe - jesteś WIELKA. Pozdrawiam Cie kochana...pa
Pigletek
24 lipca 2015, 20:43Jeeeee, jeże są kochane. Ja kiedyś opiekowałam się wróbelkiem znalezionym na ulicy, tez karmiłam bardzo często, myślał, że jestem jego mamą :) Niestety nie przeżył. Ale pocieszam się, że przynajmniej nie został zdeptany, czy zjedzony przez jakiegoś psa.
seronil
24 lipca 2015, 18:44Jeżowa mama :-) Kiedyś wykarmiłam kawkę :-)