Tak jakoś dzisiaj zaczęłam zastanawiać się co się stało z moimi Vitalijkami, które się odchudzały 7 lat temu, gdy i ja założyłam pamiętnik na Vitalii.
Na dzień dzisiejszy gro z nich niewiele pisze, jeśli w ogóle się odezwie.
Cześć zamknęła pamiętniki.
Inne usunęły stare i pootwierały nowe, a niektóre zrobiły to wiele razy.
Są takie co bardzo dużo schudły.
A na dzień dzisiejszy przytyły ponownie.
Są i takie, którym się w końcu udało schudnąć ale nie są szczęśliwe.
Więc jak to jest?
Czy sądzimy, że wraz ze straconymi kilogramami będziemy szczęśliwsze.
Pewnie tak.
Ale na dłużą metę wcale tak nie jest.
Czegoś brakuje.
Życie wcale nie jest piękniejsze i zmartwienia się nie skończyły.
Może mamy zbyt duże oczekiwania.
Może nasza tusza jest usprawiedliwieniem na nasze wszelkie niepowodzenia.
Zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym.
Chudniemy.
Jakiś czas się nami zachwycają, a później przechodzą do porządku dziennego.
A my co?
Załamka.
Lepszej pracy nie ma, jeśli w ogóle jest.
Bardziej kochane też nie jesteśmy.
Szczęście jakoś do nas nie przylgnęło.
Więc po co to wszystko?
Jeśli nie dla powodzenia, to może dla zdrowia?
W całym odchudzaniu nie można myśleć, że jak już pogonimy kilogramy, to życie będzie piękniejsze i wszystko się ułoży.
Chudszy - zdrowszy - niekoniecznie.
Może nas i tak dopaść jakieś chorubsko.
Co najwyżej spadnie prawdopodobieństwo zachorowania na pewne dolegliwości.
No i tak pchamy tą swoją kupkę pod górkę.
Mam nadzieję, że jakkolwiek się potoczy moja historia...będę z Wami;)
I jak na to wszystko mają patrzeć te z Was, które są nowe i pełne wiary, że jeśli innym się udało to im też.
Szukają kontaktu z tymi z sukcesami, by się dowiedzieć jak to zrobić i by otrzymać wsparcie.
A co ze starą gwardią?
Wiem, że część z Was jest tu nadal.
Jesteście też ze mną i wspieracie.
Nigdy nie wolno się poddawać.
Postaramy się dla siebie i nie miejmy zbyt wielkich oczekiwań.
Co najwyżej, niech waga nie ogranicza nas przed realizowaniem marzeń.
Mnie cieszy, że mogę chodzić i nogi już tak nie bolą.
Wstanie rano z łóżka, czy choćby przekręcenie się na bok nie jest tak wielkim wysiłkiem jak kiedyś.
Nie muszę już tak długo zastanawiać się co ubrać, bo wyglądam coraz lepiej i nie muszę się tak maskować jak kiedyś.
Jestem bardziej podobna wagowo do innych.
Chętnie chodzę na wycieczki, spacery, zwiedzanie.
Już nie zamykam się w domu jak kiedyś.
Coraz bardziej akceptuję siebie i tego samego Wam życzę.
P.S. Może te całe przemyślenia pojawiły się bo spotkałam w sobotę człowieka, który zmniejszył się o 60 kg i wylądował u psychiatry.
Pogubił się.
Nie wiedział już kim jest...
Brakuje mi też starej gwardii.
Dziewczyny pousuwały pamiętniki lub pozamykały, a były dla mnie ogromnym wsparciem.
Tak dużo schudły - więc co się stało?
A jaka ja będę?
Nie zrozumcie mnie źle.
Ja nie krytykuję odchudzania.
Co najwyżej niektóre powody i oczekiwania.
Stań twardo na ziemi i zastanów się po co chcesz schudnąć.
I to mają być realne cele.
I mądry sposób.
Bo w przeciwnym wypadku sama sobie zrobisz krzywdę i poczujesz rozczarowanie.
kalifornia26
18 października 2013, 22:21Hej,Ania!!Równo rok jak nie zagladalam do vilalii,chyba tak jak piszesz,zmeczenie materialu,heheheh!Mialam dość diet,pilnowania każdego kesa,zostawilam to w cholerę.Nic się przez ten rok nie zmienilo,waze dokładnie tyle ile na odchodnym.Wlasnie mi zmienili insulinę,bo z ta stara nie dawala dobrych rezultatow.Dla mnie jedyna dieta jest montignac,bo wiem ze na niej nie chodze glodna.I chyba musze do niej wrocic.Zycze powodzenia i wytrwania w swojej diecie.W kupie sila jak to mowia.Ide wrzucić jakiś nowy wpis na mój stary pamienik i poodwiedzać stare koleżanki.Milego dnia!
otulona
17 października 2013, 00:26Super wpis....
kwiatuszek170466
16 października 2013, 09:08Aniu jak dobrze ze Ty jesteś.Nie ma tutaj już nikogo z mojej starej gwardii.Jest jeszcze marcowa ale bardzo rzadko tutaj zagląda.Otworzyli blisko mnie piekarnię ze smacznym pieczywem.To jest dopiero pokusa.Niby mówię sobie że już nie kupię słodkich bułek a jak idę po chleb to bez zastanowienia kupuję i potem je jem.Jest to często silniejsze ode mnie Aniu.Milutkiego dnia .
Berchen
16 października 2013, 08:35hallo, dziekuje za wsparcie, w tym problem ze wiem jak wazny jest sport a jednak nie moge swego lenia jeszcze przelamac, bede nad tym pracowala, hahaha, pozdrawiam
mamazabki
15 października 2013, 21:37Dzięki. Mam co nosić. Kręgosłup mi wysiada. A chce niebawem brzuszki zacząć....
NewStart80
13 października 2013, 21:59Tak to już jest kochana. Ja też kilka razy otwierałam nowy pamiętnik potem kasowałam - podobnie jak wpisy, ale teraz zostaje na dobre. Co do tego czy schudnięcie daje szczęście to się nie zgodzę bo podstawa to pokochać najpierw siebie - Ja jestem ze Sobą Sama przez większość Swego czasu i lubię Siebie ale dopiero teraz dojrzałam do tego aby schudnąć bo wydawało Mi się że gruba jestem szczęśliwa a to nie prawda. W ogóle mam podobne przemyślenia co Ty. Pozdrawiam.
Berchen
12 października 2013, 08:47hallo, ja tez mam pamietnik od wiekow i czuje ze kupe czasu bylo to bardziej z samotnosci a nie faktycznego odchudzania, teraz probuje czas nadgonic i raz na zawsze schudnac, ale chyba moj metabolizm sie niezle rozregulowal i jest bardzo ciezko, poza tym mam lenia na cwiczenia, a bez tego chyba mi sie nie uda, wiec moim nowym zadaniem bedzie odkurzyc i przeprosic moje sprzety, pozdrawiam
heket
10 października 2013, 20:55Ja tam jednak chciałabym schudnąć i w pewnym sensie będę od tego szczęśliwsza, a to dlatego, że mam takie bardzo fizyczne plany z tym związane. Marzy mi się, że jeszcze kiedyś znowu usiądę w siodle wyścigowym :)
mamazabki
9 października 2013, 07:46Kochana to ja 28madzia lub magdamar. Wysłałam Ci zaproszenie do nowego pamietnika ale nie przyjęłaś więc ponawiam. Udało Ci się sporo schudnąć. Ja walczę od nowa. Mam nadzieję że tym razem skutecznie. Pozdrawiam!
Mrs.Seal
7 października 2013, 16:30Masz rację. Niestety jest tak,że odchudzanie to dodatek do naszego życia. Jeśli teraz jest nam źle w naszym życiu to potem tez będzie Każdy ma swoją motywację. Ja muszę schudnąć bo tusza ,nie ogranicza i już
TWEETY6711
7 października 2013, 12:36Bardzo mądre słowa. Nie wolno otyłości obwiniać za wszystkie nasze niepowodzenia, ani też szczupłości nie można przypisywać każdego sukcesu. Te szczupłe też bywają niekochane, zakompleksione i chore. Ale nie oszukujmy się oprócz zdrowia i sprawności fizycznej jaką możemy zyskać przez odchudzenie po prostu jak zwykłe babeczki zyskujemy zadowolenie z tego jak wyglądamy. Ktoś kto choć raz w życiu stał w przymierzalni i patrzył jak spod rozmiaru 52 sadło wylewa się jawa z wulkanu ten będzie umiał docenić swoje odbicie w bluzeczce nr 40. Pozdrawiam!
kwiatuszek170466
7 października 2013, 11:52Aniu ,napisałaś bardzo mądrze.Daje mi to do myślenia.Wiesz co Aniu?Kiedyś przed schudnięciem tych 40 kilo byłam jakaś radośniejsza.Ale wiem chyba czemu teraz jestem taka przygnębiona.Schudłam lekko ponad 40 kilo ,teraz przytyłam prawie te 40 kilo.Jestem nieszczęśliwa bo wstydzę się gdziekolwiek wyjść .Co powiedzą ludzie że tak pięknie schudła i z powrotem przytyła.I tak sama siebie dołuję.Schudnąć dla mnie było łatwiej niż utrzymać wagę.Też nie wiem czemu akurat mi się to wtedy udało,kto dawał mi te siły!!Tak smutno na vitalii się zrobiło bo też dużo moich starych znajomych już tutaj nie ma.Dziękuję Ci Aniu za takie mądre wpisy.A Ty nie poddawaj się ,jestem myślami przy Tobie i Ci dopinguję.
gretka2013
7 października 2013, 11:00Mi z kazdym kilogramem lżej się poruszać,schylać.Przy 100 kg masakra była.
Agujan_M
7 października 2013, 10:42Każdy ma swoje poczucie szczęścia ja nie robię tego dla szczęścia raczej dla zdrowia i wygody, życia! Mam bratową ,która waży ponad setkę ale on z tym nic nie robi a pozytywna energia bije od niej na kilometr. Podejrzewam, że gdyby schudła nie byłaby tą samą osobą!! To wszystko zależy od nas dlaczego to robimy. Jeśli ktoś odchudza się dla kogoś, żeby coś udowodnić moim zdaniem nie poczuje satysfakcji!!!
aldonnaa
7 października 2013, 10:24nie wiem jak inni ale dla mnie motywacją największą jest bto abym mogła sobie kupic to co mi się podoba a nie to co akurat w moim rozmiarze występuje ....
NikaMac
7 października 2013, 10:02ja chcę schudnąć dla siebie. nie po to by być szczęśliwszą (na to nie mogę narzekać), nie po to by zmienić swoje życia, bo podoba mi się takie jakie jest. ale po to by móc wejść do sklepu z ciuchami i kupić to co mi się podoba, a nie wybierać między tym co na mnie wejdzie. no i przede wszystkim zdrowie. już mam nadciśnienie, a nie chcę myśleć co jeszcze może się przyplątać .osoby otyłe jednak bardziej są narażone na pewne choroby. pozdrawiam :)
MllaGrubaskaa
7 października 2013, 09:52Nie wiem czy chudsza znaczy szczęśliwa. Dla mnie się liczy to ze jest mi łatwiej i wygodniej ;))