Po trzech długich tygodniach przyjechał mój mąż zaledwie na kilka dni. Pochodzi ze Słupska a to jakieś 4 godziny jazdy. Pomaga przy remoncie domu brata. Więc odpoczywamy od siebie i tęsknimy. Przywiózł mi czereśnie, które uwielbiam. Krótko mówiąc objadam się nimi. Później znowu przez kolejny rok nie poczuję smaku czereśni, takich z drzewa.
Waga dla mnie nie łaskawa ale trudno, zresztą wiem dlaczego (czereśnie).
No i powoli wraca do mnie łakomczuszek, który lubi skubać różne rzeczy.
Słodycze mnie nie kręcą. I dzięki Bogu!
Gdy przeszłam na dietę MM dwa tygodnie temu i straciłam łaknienie, myślałam, że to już tak na zawsze, że przy tej diecie to normalne.
Teraz dociera do mnie, że to była motywacja.
Owszem, sam sposób odżywiania też na to wpływa ale jak zwykle potrzeba czegoś jeszcze.
Tego nieuchwytnego co pozwala nam się kontrolować i nie wyciagać ręki po kolejny, i zupełnie nam nie potrzebny kęs.
Moje ciało nie jest moi wrogiem.
To raczej ja byłam dla niego okrutna.
Tak chciałabym byśmy sobie wzjamnie zaufali i pomogli.
MadziannaM
13 lipca 2009, 11:00Ostatnio widzę,że dużo osób zajada się czereśniami, aja mam uraz po tym coś mi zostało na języku i jak to wyciągnęłam okazało się, ze to robak !!! Fuj ! No w smaku są pyszne, ale musze je na połówki najpierw brać :)
Desperatka75
12 lipca 2009, 16:55<img src="http://img6.imageshack.us/img6/6708/pozdrowieniasoneczne738.jpg">
karulek88
12 lipca 2009, 15:11mmmmmm czereśnie mniam
bejbi3
12 lipca 2009, 13:47jest nie ulegać pokusom. Ja też dziś walczę z całych sił, ale parę razy uległam. Zaraz wychodzę z domu, żeby mnie nie kusiło, jak nie ma innej rady. Pozdrawiam :)