No tak u mnie trudne chwie.
Jest już lepiej ale miniony tydzień był bardzo ciężki.
Niestety od stycznia mąż został bez pracy.
Liczył, że coś znajdzie a tu klops.
Trzymał się przez kilka dni i oszukiwał, że wszystko ok, aż zaczął popijać.
To mnie było ciężko i potrzebowałam wsparcia a tu Piotr się rozsypał.
Najpierw była okropna awantura. Na drugi dzień było jeszcze gorzej.
Doszłam do wniosku, że nie ma co się czepiać skutku tylko poszukać przyczyny. Kiedy Piotr się załamał to ja przestałam użalać się nad sobą. Pozbierałam się szybko i zaczęłam wspierać Piotra. Teraz jest dobrze.
Oby jemu starczyło sił a mnie rozsądku.
U mnie w pracy też szału nie ma.
Oszczędzamy, by przetrwać ten trudny okres i wyczekujemy klientów gotowych do postawienia hali z płyty z rdzeniem styropianowym.
Dieta mi ostatnio zupełnie nie w głowie, a szkoda.
Trudno wygrzebać w szafie coś fajnego do ubrania.
A swojego czasu tak ładnie schudłam.Żałuję bardzo odrobionych kilogramów...bardzo. Zapuściłam się i tyle. Czas to zmienić. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Nastał też czas egazminów.
Mam nadzieję, że u Was znacznie lepiej.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Desperatka75
16 stycznia 2009, 11:03Buziaki! <img src="http://tmp1.glitery.pl/gify/15/33/1-ap-chwileMi-8925.gif">
satyna
15 stycznia 2009, 22:31W styczniowym "bluszczu" jest reportaż o bezrobotnych mężczyznach, o tym, jak jest im ciężko, jak się wstydzą i coraz bardziej starają się unikać swoich bliskich, bo mają poczucie winy i nie mogą znieść kontaktu... Życzę Wam, żeby to potrwało jak najkrócej i postaraj się go wspierać, bo jak straci wiarę w siebie, to będzie mu trudniej znaleźć pracę. A Tobie radzę, żebyś o diecie pomyślała dopiero po egzaminach, bo dieta + egzaminy + bezrobocie męża to trochę za dużo. A teraz jedz dużo orzechów i pestek dyni - dobrze robią na mózg w trakcie egzaminów :)
grrendel
15 stycznia 2009, 21:36Strasznie dawno nie zaglądałam a tu takie wieści... przykro mi. Ale trzymam kciuki. I choć sama się obżeram w czasie obecnych egzaminów-obiecuję sobie solennie, że zaraz po w końcu się zabiorę do roboty. Ściskam.
asyku
15 stycznia 2009, 16:13Trzymajcie się !!!pozdrawiam!
iness7776
15 stycznia 2009, 12:14Widzę, że krys w pracy wszedzie, dlatego ja staram się byc ostrożniejsza i szukać czegoś dodatowego tak jak np. teraz. Pewnie mu było ciężko i znowu alkohol :/ fajnie, że jednak potrafiliście znależć wspólny język i jest dobrez. Jednak ta sytuacja jest nieco zastanawiająca, poniewaz coś się złego wydarzyło i on sięgnał po alkohol. Oby za każdym razem nie dochodzio do tego, bo wiem jak jesteś wyczulona na temat alkoholu. W takim razie życzę powodzenia, a jak sie poprawi to wracaj do nas i pracuj nad swoim ciałkiem, wiesz przeciez że całym sercem jesteśmy z Tobą!!!
Pigletek
15 stycznia 2009, 12:14Mam nadzieję, że mąż szybko się pozbiera i znajdzie pracę. A co do diety, to doskonale Cię rozumiem. Też nie mogę przeboleć tych zrzuconych kilogramów. Już nie mówię o tych ok. 45, które zrzucalam tyle lat wstecz. Ale o tych 10 z 2007 roku, czy o tych 5 z końca 2008. W dodatku jem jak świnia, aż mi niedobrze. Co to się porobiło... :(
Olympionica
15 stycznia 2009, 11:06o diete sie nie martw tera tak bardzo, jedyne co to tlumaczcie sobie, ze ani objadanie sie ani popijanie nie rozwiaze Waszych problemow. Sytuacja jest trudna, ale do przejscia i blagam, nie pozwol mezwi pic, wzmacniaj jego poczucie wlasnej wartosci, nigdy nawet w nerwah nie wypominaj mu utraty pracy, jak trzeba badz wymagajac. Jak zacznie pic, to nic dobrego z tego nie bedzie. Dla picie nia ma usprawiedliwienia.
Kaisa82
15 stycznia 2009, 10:41W takiej sytuacji coś doradzać. Jedyne co mogę to życzyć szczęścia, nowej jeszcze lepszej pracy dla męża. Najlepszego! Życzę ze szczerego serca.
iwomat
15 stycznia 2009, 10:23Mój małżonek też co drugie zdanie mówi - kryzys gospodarczy.....Branża w której pracuje niestety też ma problemy. Ale kryzys bjest zwykle krótkotrwały... więc głowa do góry. Póki jeszcze Ty pracujesz jest ok. Dacie radę.Pozdrawiam. I.
marlak
15 stycznia 2009, 09:44Witaj... ciężko dietkować, gdy z każdej strony przytłacza rzeczywistość... Mężowi nie pozwól popijać... namawiaj go na wspólne gry, spacery... bo zacznie być niezdrowa sytuacja. Musi się ułożyć... niech szuka dalej, wspieraj go i pomagaj w poszukiwaniach. Trzymaj się cieplutko...