Kochani!
Przepraszam, że się nie odzywam ale dopieszczam swój licenjat i jeszcze egzaminy, i jak by było mało od dzisiaj mamy w firmie badanie bilansu.
Myślę, że jeszcze miesiąc wytrzymam - muszę, a później...to nie wiem co...?
Będę odpoczywać i chodzić na spacery, i odwiedzać znajomych i do Was Kochani zaglądać i pisać.
A jak z balonem?
Waga powolutku z dnia na dzień spada.
Średnio w tygodniu 1 kg lub 1,5.
Staram się jeść często a mało i dietetycznie.
Nadal gotuję sobie zupki bo na nich jest mi najlepiej w żołądku. Zabieram je nawet w małych słoiczkach do pracy.
Jem też sałatki warzywne typu ogórek, pomidor, sałata, twaróg, pestki dyni i słonecznika, oliwa i odrobinę przypraw.
Czasami pozwolę sobie na malutkiego loda z algidy (raz w tygodniu).
To taka moja mała przyjemność.
Nawet pozwoliłam sobie na 1 kosteczkę czekolady ale tylko jedną i to w południe, i do kawy.
Dała mi energię na cały dzień.
Przez następne dni nie miałam ochoty i bardzo dobrze.
W tej diecie nie chodziło mi o wyeliminowanie wszystkiego co kaloryczne i tuczące itd.
Ja chcę nauczyć się panować nad zachciankami.
To są smakołyki dla ludzi i to nawet takich jak ja ale należy zachować umiar.
Nie często i nie po nocy.
Jestem pewna, że gdybym całkowicie sobie odmówiła takich malutkich zachcianek to jak już bym posmakował po pół roku to nie mogłabym przestać.
A tak mówię sobie: ok, ale jutro i kawałek, i za dnia.
Bardzo smakuje mi arbuz, winogrona czy banan ale to są małe porcje.
Nie jem chleba.
No i ciekawostka - czuję głód i to bardzo często w ciągu dnia i w nocy.
Nie zjem drugiej porcji bo żołądek jest pełny a gdybym nawet zjadła to boli i czuję się paskudnie.
Byłam pewna, że z balonem nie będę czuła głodu ale u mnie jest inaczej.
Sam balon już nie jest tak dokuczliwy.
Owszem czuję go ale to już raczej nie ból raczej niewygoda.
Chciałabym się go pozbyć ale jeszcze prawie 5 miesięcy muszę poczekać.
Czy zrobiłabym to jeszcze raz?
Często myślę, że nie ale z drugiej strony to skończyły mi się pomysły na schudnięcie w inny sposób.
Za mną 11 kg mniej.
Nie jest to zbyt widoczne.
Nawet ja nie widzę różnicy, choć ubrania są dużo luźniejsze.
Niektóre musiałam odłożyć i wyciągnąć te, w które się nie mieściłam od kilku miesięcy i to akurat bardzo cieszy, i motywuje.
Dziękuję Wam z całego serca za wspracie.
Cały czas jestem z Wami i wiem, że Wy jesteście ze mną. Dziękuję!
pola1979
8 lipca 2010, 10:07jak takm, w porzadku wszystko, balonik nie przeszkadza? pozdrawiam
Aweko
2 lipca 2010, 16:57trzymam kciuki za twój spadek wagi, idzie w dół a to ważne. Jak egzaminy i licencjat? Ja wczoraj obroniłam swoja pracę i mam teraz wakacje od uczelni. :- )
sikoram3
27 czerwca 2010, 11:12taz to dzis 27 czerwiec . Mam nadzieje ze u ciebie wszystko dobrze. Pozdrawiam.
galaksy
26 czerwca 2010, 19:00Będę trzymać kciuki za licencjat. Kiedy?
goracykubek
24 czerwca 2010, 20:36Moja dzielna! Pięknie Ci idzie. Powoli do celu, wiemy, że to najlepsza metoda. Cieszę się, że czujesz się już lepiej. Ściskam serdecznie :)
Pigletek
24 czerwca 2010, 17:22no to mamy tyle samo kilogramów za sobą :)
BasiaR.
21 czerwca 2010, 11:41Jak egzaminy i licencjat? Daj znak życia. Pozdrawiam. Basia.
BasiaR.
16 czerwca 2010, 09:27Napisz prosze kilka słów jak było w ostatnim tygodniu. Pozdrawiam serdecznie. Basia.
Pigletek
12 czerwca 2010, 19:37Wreszcie się odezwałaś :) Bo zaglądałam a tu nic :) Całuski!
Abigailwitch
11 czerwca 2010, 20:28Dzielna jesteś bardzo:)))) Waga ładnie spada i na pewno inni te kilogramy zrzucone widzą - Ty się sobie przyglądasz ciągle, więc mniej zauważasz. Ale masz rację - najtrudniejsze jest zachowanie złotego środka. Żeby zjeść loda czy kostkę czekolady, ale nie codziennie i nie w ilościach przemysłowych. Podziwiam Cię i trzymam kciuki.
istoria
9 czerwca 2010, 09:24Nie będę próbowała nawet udawać, ze wiem, co czujesz, bo nie mam pojęcia, jak to jest. Co prawda choruję na wrzody i żołądek potrafił dać mi w kość. Skoro ten balon był ostatnim dostępnym rozwiązaniem, to i Twoja determinacja musi być ogromna... Słusznie robisz, że stosujesz taktykę małych kroków - akcje na hurra ze zbyt ambitnymi założeniami i krótkim dead line nic nie dają, prócz frustracji. Widzę, ze już to wiesz, ale jeszcze Ci to potwierdzę: żebyś trwale była zdrowa, a przy tym dobrze czuła się w swoim ciele, musisz zmienić na zawsze nawyki żywieniowe i styl życia - na zawsze pewne rzeczy wyrzucić (stopniowo) z menu, jeść je tylko od święta (10-12 razy do roku max) i pokochać ruch - też stopniowo, nie da się od razu zostać maratończykiem :) Nigdy nie miałam dużej nadwagi - max 15 kg, ale tylko to było dla mnie skuteczne. Uczę się tego trybu życia już piąty rok i wiem, że jestem może w połowie drogi. To jest zawsze proces. Wytrwałości Ci życzę i myślę ciepło o Tobie :)
Martyna30
9 czerwca 2010, 07:08trzymam kciuki:) Będzie dobrze!
wiosna1956
8 czerwca 2010, 22:04Różnica musi byc , staraj sie robic sobie zdjęcia i pisac daty , i proponuje abyś kupiła sobie kijki i troszkę pochodziła z nimi trzymaj sie -iwa-
misiaczekdid
8 czerwca 2010, 22:00Jak to nie widzisz różnicy? 11kg to bardzo dużo (swoją drogą - gratuluję spadku i determinacji) Koniecznie zrób sobie zdjęcia - z przodu, z tyłu, z boku i za jakiś czas je powtórz (np. za miesiąc), wklej obok siebie i wtedy zobaczysz :) Nawet nie wiesz jak mnie to motywuje :D
BasiaR.
8 czerwca 2010, 21:49Ty widzisz sie codziennie w lustrze, więc trudno Ci zauważyć zmiany, ale Twoi znajomi na pewno to zauważyli. Pozdrawiam Basia.
calineczkazbajki
8 czerwca 2010, 21:45Cieszę się że chudniesz ;) pomysl jak cudnie bedzoesz wygladac za 5 miesiecy
Zamiokulkas
8 czerwca 2010, 21:4311 kg juz na pewno widac :) Dasz rade i wytrzymasz te 5 miesiecy jeszcze :) Trzymam za Ciebie kciuki :)
marika234
8 czerwca 2010, 21:27Tak trzymaj, życzę dalszych sukcesów. 11 kg to też dużo. Pozdrawiam
kwiatuszek170466
8 czerwca 2010, 21:19Aniu 11kg to jest dużo .Myślę że dobrze że tak szybko nie spadają kilogramy bo skóra nie zdążyła by sie skurczyć.Aniu trzymaj się.Pozdrawiam
linda.ewa
8 czerwca 2010, 21:10Oby tak dalej, trzymaj się