Taka mnie dzisiaj ( 30 lipca) naszła ochota na podsumowanie mojego odchudzania. Chyba dlatego, że wróciłam wczoraj z tygodniowego wyjazdu, gdzie powszedni był stan objadania.
Kurs odchudzania zakończyłam w maju, na początku czerwca tydzień z dietą Dąbrowskiej, później chybotliwe bujanie aby utrzymać to co uzyskałam i lipiec z naciskiem na drugą połowę, tzw. popuszczanie pasa, a ostatnio amok jedzeniowy.
Mimo zamiarów, że będę ćwiczyć nawet jak mi się nie chce - nie podjęłam jakichkolwiek ćwiczeń.
I liczby: schudłam 17,2 kg, przytyłam już 2,3 kg.
I jeśli w przypadku poprzednich przytyć po schudnięciu uważałam, że coś zewnętrznego mi się dzieje, że nie potrafię przestać tyć, o tyle w tym wypadku wiem, że robię to sobie sama.
A uczucia mam ambiwalentne - z jednej strony jest tak samo jak zwykle, czyli wracam do starego, do "domu", z drugiej żal i głupio mi stracić wszystko. Czy się opamiętam - sama nie wiem. Dużo mniej mi zależy niż np. w czasie kursu, bardzo dużo mniej.
No cóż zdrowie nigdy nie było dla mnie priorytetem. Może będzie nim wolność?
61HaKa
30 lipca 2024, 17:33Komentarz został usunięty
Biedronka590
30 lipca 2024, 13:37Nie poddawaj się, tak wiele osiągnęłaś! Nie traktuj tego na zasadzie wszystko, albo nic. Tak, jak po burzy przychodzi słońce, tak po upadku podnosimy się, o ile tych upadkòw nie jest zbyt wiele♥️
61HaKa
30 lipca 2024, 17:30Dziękuję za wsparcie!
Alianna
30 lipca 2024, 09:09A co dla Ciebie oznacza wolność?
61HaKa
30 lipca 2024, 17:56A tu mam obecnie dwa typy. Ten dotychczasowy rodzaj mojej wolności to gdy 1). robię to co chcę, kiedy chcę i jak chcę oraz wolność jest wtedy, kiedy 2). jestem sama i nikt ode mnie niczego nie potrzebuje. Ponieważ moje wszystkie "nie pozwalam sobie" uniemożliwiają mi w dużym stopniu wolność nr 1 to kompensuję to sobie w jedzeniu tyle ile chcę, kiedy chcę i jak chcę. Wolność nr 2 i bycie całkiem samą nie zdarza się tak często więc równoważę to niechęcią do pomagania czy bycia życzliwą innym pomijając wszystkie - muszę, bo co inni o mnie powiedzą, uważając, że pomaganie jest zawsze moim kosztem. Wiem, że jest inny rodzaj wolności połączonej z odpowiedzialnością, niestety to u mnie przejawia się jako odpowiedzialność za innych równa nadopiekuńczości w szerokim tego słowa znaczeniu. Ewidentnie w moim życiu brak jest wolności połączonej z odpowiedzialnością za siebie typu - co będzie za 10 lat jak teraz nie zrobię nic aby było mi lepiej czy zdrowiej.