Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Reasumując.


Skończyłam kurs o wewnętrznym dziecku. Efekt kursu sprowadza się do wybrania tego co nam przeszkadza w życiu i co chcemy zmienić - oraz zmienianie tego codzienną pracą.
To co nam przeszkadza można nazwać mechanizmem obronnym, nawykiem, uzależnieniem lub co się komu podoba, np. samoobroną dziecka cienia. I tak wszystko sprowadza się do tego, że nauczył się człowiek tego w którymś momencie dzieciństwa lub życia, a chciałby się tego pozbyć.

I wiedza, że trzeba robić żeby się zrobiło nie jest mi obca, a i tak tkwię w myśleniu życzeniowym i w „nie chce mi się”.

I ten kurs jeszcze raz, aczkolwiek dobitniej uzmysłowił mi, że ja nic nie chcę zmieniać.

Tym samym pozbyłam się towarzyszącej mi od zawsze iluzji, że ja jeszcze się pozbieram, kiedyś zacznę się odchudzać, będę szczupła, taka w sam raz. Iluzja ta towarzyszyła mi, mimo że dziesiątki lat mijały, a ja nic nie zmieniałam, ale przyznaję, że wierzyłam, że coś się stanie, że ktoś mi coś powie i się zabiorę. Była cenna, bo pozwalała mi nie brać odpowiedzialności za moje życie. I tłumaczyć moje coraz rzadsze próby odchudzania o nader nietrwałym rezultacie. Fajnie mi było wierzyć, było to wbrew logice, ale jakże kojące.

I wrócę do słów „Ja nic nie chcę zmieniać”.

I takie słowa - nie musisz jeśli nie chcesz.

No, ja mogę, tak jak teraz sobie siedzieć do „u” śmierci i uważać, że lepiej będzie jak nic nie będę zmieniać. Ale czy na pewno? Na pewno to akurat jest odwrotnie bo jeżeli nic nie zmienię czeka mnie straszna, niedołężna i niesprawna przyszłość. I większa grubość.

Dziś rano przypomniało mi się jak z 10 lat temu fizjoterapeutka do której wtedy chodziłam mówiła mi, że do niej przychodzą panie aby realizować program „dogonić wnuka’. Wtedy to ja wnuczki nie miałam i wydawało mi się, że dam radę. Ta pani wyjechała, a mnie gdzieś z trzy tygodnie temu Życie dało nauczkę.

Stanęłam wobec problemu – dogonić wnuka, a raczej wnuczkę, lat 5.
Gdy ją odprowadzałam do domu z przedszkola, zatrzymałam się aby ubrać rękawiczkę, puściłam jej rękę, a ona pobiegła chodnikiem wzdłuż biurowca. Na moje słowa – poczekaj i próby podbiegnięcia do niej - biegła jeszcze szybciej i dalej. I tak ze trzy razy.
Ja nie mogłam jej dogonić, bo w ogóle biec nie mogę, co najwyżej podbiec 3 – 4 kroki, kuśtykając i bujając się na boki. Nie dogoniłam jej, a ponieważ na parkingu stały dwa duże kurierskie samochody w ogóle jej nie widziałam. Strach i jeszcze raz strach o bezpieczeństwo dziecka mi powierzonego. Wnuczka czekała na mnie przy przejściu przez ulicę i dalej już szłyśmy razem.
I świetnie mogę powiedzieć co powinna zrobić dorosła, odpowiedzialna osoba po takiej sytuacji – dołożyć wszelkich starań aby podnieść swoją sprawność. Ja nie zrobiłam nic. A szkoda.

  • hanka10

    hanka10

    10 grudnia 2023, 19:49

    Współczuję sytuacji , musiała być wyjątkowo frustrująca :/

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:12

      Dziękuję. Była. Bardzo. I jasno unaoczniła niezdarność i bezsilność. I zostawiła lęk i poczucie winy moje i bezradność moją też.

  • dorotamala02

    dorotamala02

    10 grudnia 2023, 14:52

    Nie zrobiłaś nic ale jeszcze dużo możesz zrobić. Ja właśnie zaczęłam od programu "dogonić wnuka" ale własnego ,od zmniejszani ilości i poprawienia jakości żywienia i pilatesu. Bardzo powoli malutkimi kroczkami bo nie potrafiłam inaczej. Wspaniale że skończyłaś kurs, dużo się o sobie dowiedziałaś.Weź kijki i wyjdź do sklepu ale z nimi, może po drodze spotkasz miła panią która też o kijkach chodzi i się dołącz, myślę że za dużo myślisz z za mało robisz, też tak miałam i to właśnie trzeba zmienić, jeśli oczywiście chcesz. Pozdrawiam cieplutko:)))

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:30

      Oj, masz rację, za dużo myślę, a stanowczo za mało robię. Ciekawe jakby to było jakbym ja robiła. Proste, zwykłe rzeczy związane z jedzeniem i ćwiczeniami. Bo mnie się wydaje, że tego tyle jest, że nawet nie zaczynam. Dzięki za radę i własny przykład.

  • Alianna

    Alianna

    10 grudnia 2023, 13:33

    Halinko, gratuluję ukończenia kursu. Zawsze to ma człowiek większą świadomość samego siebie. Pozdrawiam 😘

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:34

      Dzięki. Ten kurs rzeczywiście dał mi ostrzejszą świadomość siebie. Pozdrawiam :)

  • Julka19602

    Julka19602

    10 grudnia 2023, 13:31

    Nie masz az tak kolosalnej wagi. Zawsze można podjąć wyzwanie i spróbować vos zmienić. Sama po sobie wiem że można dać radę ale z wiekiem jest co raz trudniej. Co do sprawności to też nie nadążam za moimi dziewczynkami, oczywiście dotyczy to dziecięcej psoty. Zawsze maja ubaw jak mi się coś nie uda. Pozdrawiam i miłego popołudnia.:))

    • YunShi

      YunShi

      10 grudnia 2023, 17:57

      Jeśli waga i wzrost są prawdziwe, to waga jest bardzo duża. Podczytuję Pani wpisy i mam nadzieję, że uda się zmotywować i znaleźć powód - czy dla wnuczki, czy dla siebie.

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:39

      Tak, wiem, że z wiekiem będzie trudniej, ba nawet myślę, że to dla mnie ostatni dzwonek aby zmniejszyć wagę, a zwiększyć ilość ćwiczeń. Tak bardzo nie chcę się już kręcić w kółko, a za to poczuć swoją sprawczość. Pozdrawiam

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:47

      YunShi dziękuję za proste, jasne i zwięzłe słowa. Sama mam trudności ze złapaniem tego, że moja waga jest bardzo duża. Dziękuję. Chcę znaleźć powód, chcę inaczej niż jest.

    • YunShi

      YunShi

      10 grudnia 2023, 21:43

      Życzę powodzenia! Wiem, że do wagi człowiek się przyzwyczaja bo tak jak nie chudnie się w jeden dzień, tak w jeden się nie tyje, człowiek widzi siebie codziennie i myśli, że jeszcze nie jest tak najgorzej przecież.

    • 61HaKa

      61HaKa

      11 grudnia 2023, 07:48

      Yun Shi dziękuję.

  • arrosa1

    arrosa1

    10 grudnia 2023, 13:11

    Ja zawsze byłam sprawna mimo otyłości i teraz też nie ma tragedii ale mam nastolatka i chcę zawsze móc mu dotrzymać kroku i też z tego powodu walczę z wagą .Po prostu mi wstyd jak on coś może a ja nie...jednak jeśli ty nie widzisz potrzeby zmian to ja ci kibicuję bo jednak ważne żeby żyć w zgodzie z samą sobą.

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2023, 20:53

      Dziękuję. Otóż potrzebę zmian to ja widzę. Wielką jak koń lub stodoła. Ja, zgodnie z wolą, chyba mojego umysłu, nie chcę nic zmieniać. I nie wiem czy to, jest tak naprawdę zgodne ze mną, czy może z podjętą z jakiegoś powodu decyzją typu nie bo nie. I tego chcę się dowiedzieć. I dowiem się.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.