140 DZIEŃ WTOREK
13.11.2012r.
CZEŚĆ :)
Tak jak napisałam w tytule dziś mija 140 dzień, od kiedy zaczęłam na nowo o siebie walczyć i chyba przechodzę taki pierwszy poważniejszy kryzys. Konkretnie nie wiem czym jest on spowodowany. Zawsze miałam ful energii i potrafiłam wyciskać z siebie siódme poty, ale od pewnego czasu nic mi się nie chce. Staram się, naprawdę - chociaż sama widzę, że kiedyś więcej potrafiłam zrobić - chodzi mi o gimnastykę. Ostatnio ciągle jestem zmęczona, chce mi się spać; jak wracam z pracy to nawet nie chce mi się sprzątać. Z bieganiem również kiepsko. Kiedyś biegałam 4x w tygodniu średnio po 7-8 km, a teraz ledwo robię 5km. Pracuję więc mam mniej czasu, z drugiej strony pogoda - zimno i wcześnie robi się ciemno i jakoś to wszystko mnie zniechęca. Normalnie obudził się we mnie leń. Na całe szczęście kontroluję swoją wagę i cm i jest dobrze - chociaż zawsze może być lepiej.
Postanowiłam stawić czoła mojemu leniowi i mocno zmobilizować się. Dlatego od wczoraj ponownie zaczęłam ćwiczyć w domu - aż pot się leje. Ćwiczylam kilera i potem czulam się rewelacyjnie ale mega zmęczona. Dzisiaj mój żołądek lekko odpoczywał - dzień bez chleba itd. Teraz jestem już głodna i zapijam głoda mineralną. Wczoraj ćwiczyłam i dzisiaj ćwiczyłam i jutro też będę spalać kcal w domu. Z bieganiem muszę czekać do weekendu - chyba, że gdzieś się wcisnę zanim dostanę @. Także najtrafniejsze określenie mojej osoby przez ostatnie dni jest takie: obolała, zmęczona, znudzona, leniwa - nic mi się nie chce
Żeby była jasność:
nie rezygnuję z tego co do tej pory już osiągnęłam bo byłabym głupia; chcę jeszcze schudnąć. Straciłam prawie 11kg i nie chcę tego zawalić. Pierwszy raz udało mi się tyle kg zrzucić i to jest główna moja motywacja. Więc walczę dalej z moim leniem :)
moje jedzonko:
6:30 śniadanie
płatki z mlekiem + batonik zbożowy
12:00 II śniadanie
małe jabłuszko + surówka z kap.pekińskiej,pora,pomidora i j.naturalnego
16:30 obiad
makaron z jajkiem
19:30 kolacja
mały jogurt light - suszona śliwka
ćwiczenia:
* 30 min. spacer szybszym krokiem
* 30 min. na rowerku stacjonarnym
* ćw. na ramiona
* ćw. Tiffany na talię
* 100x skakanka
* 100x przeskakiwanie z nogi na nogę ( jak u E.CH.)
* ćw. na łydki
Muszę powiedzieć, że wczorajszy Killer mnie wykończył :) mam strasznie obolałe łydki i tylną stronę ud. Ale to dobrze :) ćwicząc wyobrażam sobie siebie w upatrzonej sukience rozm.38. Chcę ją ubrać w grudniu na święta i ma leżeć idealnie :). Dlatego będę się bardzo starała :)
A JAK U WAS ?????
TEŻ PRZECHODZICIE KRYZYS ????
POZDRAWIAM