Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Święta, święta i po świętach :)
25 marca 2008
I całe szczęście! Pogoda nie zachęcała do spacerów (przynajmniej u nas), a ileż mozna jeść? Nie ukrywam, że nie liczyłam kalorii podczas świąt. Starałam się jednak jeść małe porcje - dzięki czemu mogłam spróbować różnych rzeczy nie objadając się. Na wagę na wszelki wypadek dzisiaj nie weszłam :) Ważenie we czwartek - wtedy wyjdzie szydło z worka :) Pocieszam się, że jakoś spodnie na mnie dzisiaj wiszą, więc nie może być aż tak źle.
Dzisiejszy dzień zaczęłam dwoma małymi kanapkami z ciemnego chlebka z pasztetem (wiem, że to bomba kaloryczna, ale nie mogłam się powstrzymać) - myślę, że daje to spokojnie jakieś 400kcal. Na drugiew śniadanie szklanka maślanki - 180kcal, lunch: sałatka (pół małej sałaty lodowej, pół ogórka, średni pomidor i odrobina sosu vinegret) - 150kcal. Nie wiem jeszcze co z obiadem - albo zupka serowa (jeśli coś zostanie), albo zrobię sobie jakieś warzywka z ryżem.
Dzisiaj już nie ma zmiłuj - 30 minut na orbitreku + ćwicznia na mięśnie brzucha + hantelki.
Miłego dnia!
anetazl
25 marca 2008, 11:36ja w swieta dałam popalić:( jadłam jak matoł:( a dziś boję se wejśc na wage - wejde jak bede widziała po sobioe że lepiej wyglądam.... trzymam mocnio kciuki za Ciebie w dalszej walce