Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
waga bez zmian
20 marca 2008
Miałam rację - nic przez miniony tydzień nie schudłam. Ale nie załamuję się, tylko wyciągam wnioski. Po świętach zdecydowanie więcej ruchu - od poniedziałku do czwartku codziennie ćwiczę, choćby nie wiem co! Specjalnie to piszę, żeby mi było głupio jak się nie wywiążę z tej obietnicy.
Poza tym muszę ograniczyć objętość posiłków. Problem bowiem nie tkwi w tym, że jem niedietetyczne rzeczy, tylko, że jem ich za dużo. Np. wczoraj o 22.30 zaserwowałam sobie kawałek świeżo upieczonego, jeszcze ciepłego chlebka razowego (moje dzieło) - chleb sam w sobie bardzo zdrowy (z siemieniem lnianym, słonecznikiem i dynią) tylko NIE O TEJ PORZE!
Od dzisiaj obowiązuje mnie zasada ŻP (żryj połowę). Nie po świętach, ale od dzisiaj. Nie ma zmiłuj. Zawaliłam tydzień, a czas leci. Trzymajcie kciuki.
Pozdrawiam i życzę miłego czwartku.
P.S. Dzisiaj przypada 4 rocznica związku z moim ukochanym (obecnie narzeczonym). Wprawdzie nie możemy się dzisiaj zobaczyć, bo mieszkamy 200km od siebie, ale i tak czuję się dzisiaj odświętnie :) nawet ubrałam się odświętnie dla niego :) Także humor dopisuje mimo porażki w odchudzaniu.
anetazl
21 marca 2008, 16:37tak daleko mieszkaćie od siebie i jesteście razem :) - to musi być prawdziwa miłość - pozazdrośćić. super że dopisuje Ci humorek oby tak dalej:) Wesołych Świąt Ci życze
zanbab
20 marca 2008, 09:48Ten chlebek na noc...tez bym chciała móc jeść pieczywo własnej roboty:) a co do tego ŻP, to ja znam MŻ, czyli mniej żreć.Życzę wytrwałości w swoich postanowieniach i WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT