Zastanawiam sie jak to jest, że mało jem, co drugi dzien ćwicze a moja waga stoi w miejscu albo rośnie nie duzo ale codzienien lub prawie codziennie coś przybywa.
Jak czytam wasze pamietniki to prawie kazda z was odzywia sie tak jak ja i cwiczy tyle co ja i chudnie a ja nic .
Muszę sie chyba bardziej postarac i przede wszystkim skonczyc z lodami. Mam w planie wrocic do orbiego chociaz narazie ciezko mi sie zmotywowac moze jak bede zmuszona odstawic na bok rower to wtedy najdzie minie wieksza ochota na orbiego (a kiedyś uwielbialam na nim ćwiczyc robilam to codziennie po 60 - 80 min i czułam sie fantastycznie chociaz tez nie chudlam, tak samo jest z zumbą uwielbialam na nia chodzic 2x tyg ale tez mi nic nie dawala mimo ze pocilam sie jak swinka narazie tez przerwalam na okres wakacji) teraz sa tylko cwiczenia w domku z Ewką, Mel B,i Tiffanny.
Dzięki tym ćwiczenia jedyne co to moge spac w nocy bez bólu kregoslupa.
Pozdrawiam
ps dziesiejsze menu:
Śniadanie I godz. 7:00:
dwie skibki chlebka jena z szynką a druga z pasta jajeczną, kawa inka bez cukru czarna.
w miedzy czasie herbata zielona i woda
Śniadanie II godz. godz. 10:00
Arbuz, ananas
w między czasie herbata zielona i woda
III posiłk godz. 13:00
Activa, błonnik, pestik pyni, słonecznika, żurawina, orzeszki ziemnie bez soli (wszystko mała garść)
w miedzy czasie herbata zielona i woda
IV posiłek obiad godz. 15:30
noga do kurczaka, pół torebki ryżu brązowego i buraczki
w międzi czasie herbata czerwona i woda
V posiłek kolacjagodz.18.30
jeszcze niewiem moze jajko i skibka chlebka.
herbata czerwona
godz. 21. 00
godzinka ćwiczeń Skalpelek, mel b nogi i moze pośladki i boczki z tiffany
(Taki był plan niestety nie wyszł z tymi ćwiczeniami )