Zaczelam sie zdrowo odzywiac, duzo cwiczyc, balsamowac itd. Od sierpnia nie zaprzestalam cwiczen i diete tez trzymalam w miare ok. Tzn bylo bardzo dobrze ale bywaly i wpadki a takze zaplanowane wieksze lub nie zdrowe jedzonko. Jednak byly to jednodniowe szalenstwa max raz na 2 tygodnie, pozniej wracalam zawsze do zdrowego jedzonka. Zero slodkich napojow gazowanych za ktorymi szalalam, pokochalam wode, ktorej wczesniej nie znosilam. Smazone rzeczy i tluste zastapilam gotowanymi lub smazonymi na patelni teflonowej bez tluszczu.
Codziennie minimum 2 godzinne cwiczenia staly sie norma a w zasadzie uzaleznieniem i dzis bez cwiczen nie moge zyc. A prawie rok temu ciezko mi bylo ruszyc tylek z przed komputera czy telewizora. Teraz mam jedrniejsze cialko z zarysami miesni, szczegolnie na nogach, rekach i plecach nad brzuchem praca wciaz trwa.
W sumie przez ten okres stracilam ok 10kg. Wiem, ze to malo przez tak dlugi okres czasu ale jakos wolalam wolniej a skuteczniej bo efektow jojo mam juz dosc. Bywaly zastoje (4miesiczny zastoj malo mnie nie wykonczyl). A rowniez tygodniowe wachania wagi. 2kg na plusie, pozniej 2 na minusie, znow na plusie itd.
Moge powiedziec, ze moja walka nadal trwa. Jeszcze z 5 kg chcialabym zrzucic ale te ostatnie trzymaja sie mnie uporczywie
Moj plan dzialania to:
2h cwiczen rano
1h kije popoludniu
3 razy w tygodniu basen
zdrowe jedzonko
2 litry wody dziennie
2 razy zielona herbata dziennie
duzo owocow
duzo warzyw
balsamowanie sie
2.07 ---> 55,5kg
10.07--->54kg
17.07--->53kg (dzien moich urodzin)
24.07--->52kg
31.07--->51kg
7.08 --->50kg CEL OSIAGNIETY
i czas stabilizacji
To do dziela!!!!
Pobudka: 7.00
Jadlopsis:
sniadanie: crostata, kawa, godz. 7.15
II sniadanie: brzoswkinia, zielona herbata z cytryna. godz. 9.15
obiad: piers z kurczaka, fasolka szparagowa, 2 kromeczki chleba, godz. 13.10
podwieczorek: 3 morele, 2 male sliwki, godz. 17.00
kolacja: salatka z pomidora i ogorka, jajko na miekko, 2 kromki chleba, godz. 18.00
po cwiczeniach: brzoskwinia, 4 sliweczki
Gimnastyka:
-19.00-20.00: szybki marsz
Adorinka
26 czerwca 2012, 21:20moj optymizm zmienia sie z pesymizmem i jedzeniem tego co dalekie od diety;/;/;;/ ale ćwicze choc trochę ,wiec przynajmniej to mnie ratuje
Adorinka
26 czerwca 2012, 19:26powodzenia...ależ bym chciała mieć taki plan by w lipcu mieć juz 55 kg
Lizze85
26 czerwca 2012, 18:21piękne podsumowanie roku :) Życzę Ci dalszych sukcesów :):*