Okrutnie mi ciężko.
Wczoraj zginął mój brat cioteczny. Niedaleko od domu, na obrzeżach miasta. Nieustąpił pierwszeństwa, nie mam pojęcia jak to się mogło stać.
Byliśmy bardzo blisko przez większość życia. Teraz w dorosłości trochę nam się drogi rozeszły, ale byłam przekonana, że na naszych weselch będziemy się bawić. Moje rodzeństwo, rodzice, ta ciotka i jej dzieci to moja jedyna rodzina. Nie wiem jak ona to przeżyje. To było ukochane dziecko, każdy go lubił, zawsze zabawny, radosny, roześmiany, zaradny. Miał 23 lata. Dobrze, że babcia umarła w listopadzie i tego nie doczekała, bo z żalu umarłaby razem z nim.
Nigdy nie przeżyłam żałoby, źle to zabrzmi, ale zawsze się cieszyłam ze śmierci, przynosiła mi ulgę, bo umierali schorowani ludzie. Babcia, dziadek, ciocie itd. Ale śmierci tak młodego i tak ważnego dla mnie człowieka nie przeżyłam. Nie wiem jak teraz oni sobie radzą.
To się stało w lany poniedziałek o 22. Wujek cioci nie powiedział od razu, dzisiaj jeszcze nie wiedziała.
Serce mi pęka. Tyle wspomnień.
ognik1958
19 kwietnia 2022, 14:00przykre szkoda tyle było jeszcze przed nim trza sie pomodlić pozdrawiam