I to wcale nie będzie pesymistyczny wpis ...Chodź swoje się napisze i napisze co siedzi mi na wątrobie . Ale wyrzucę wszystkie swoje emocje,tylko po to by nie wrócić już nigdy do tego tematu .
Bardzo dziękuję wszystkim i z osobna na słowa wsparcia - w komentarzach i na priv , za wszystkie wskazówki i rady - na pewno wiele z nich wykorzystam w swoim życiu . Pozdrawiam również hejterów ...i wcale nie środkowym palcem :) Wasze wypowiedzi nic nie wniosą do mojego życia ....a do Waszego ? Przynajmniej mogliście popisać :) Jeśli odnieśliście satysfakcję przy obrażaniu mnie lub mojej rodziny ....co jest słabe ...to brawo :)
Zawsze było mi ciężko zrozumieć ludzi którzy nie widzą w swoim oku belki , a u innych zobaczą źdźbło :) Myślicie że jakiekolwiek decyzje dotyczące mojej mamy są dla mnie łatwe ? Że podjęłam je od razu w dniu diagnozy ? NIE NIE NIEEEEEEEEEEEEEEE !!!! JESZCZE rok temu , albo i dłużej uważałam że NIGDY bym nie oddała mamy do żadnego ośrodka. NIGDY . Niektóre osoby które miały styczność z osobami chorymi uważały żebym się nie zarzekała , że zmienię zdanie bo psychicznie i fizycznie nie wyrobię . To i tak nadal uważałam że są w błędzie . Wiem jak smakuję takie życie z osobą chorobą nie tylko jeśli chodzi o mamę . Pracowałam z osobami starszymi (ale bez zaburzeń psychicznych ) , opiekowałam się dziadkiem chorym na nowotwór - każdego dnia wsiadałam na rower i gnałam do niego 20 km .. ! . A kiedy był w szpitalu przesiadywałam u niego kilka godzin i do jego śmierci.Miałam wtedy 14 lat jak zaczął chorować i zmarł przed moimi 16 urodzinami ....Męża babcia jest chora na Alzheimera i nie raz się się nią opiekowałam , często po 2 tygodnie mieszkałam u niej z malutkim dzieckiem by teście mogli sobie wyjechać i odpocząć ...Kiedy zachorowała rok temu teściowa - też wiedziałam że muszę pomóc ...Tata założył rodzinę i ma dzieci , w tym związku jest mój brat - 18 letni chłopiec chory ( psychicznie i fizycznie ) ...Więc jestem nasiąknięta tym życiem gdzie przeplata się choroba.
Wiecie nie chciałam tego NIGDY pisać . Nie chciałam źle mówić o mamie - bo jest teraz chora i bezradna . Ani jej w tym nie pomoże , ani mi . Ale to jest chyba ten moment że powinnam . Wiele osób które zna mnie i moją mamę w realnym życiu uważa że zwariowałam że wzięłam do siebie mamę ,że zrobiłam błąd lub po prostu mówią że jestem głupia i oni by tego nie zrobili bo nigdy nie dostałam serca od mamy . A dlaczego ? Bo nas znają . Mowa o sąsiadach , znajomych , rodzinie ( nawet tej od strony mamy ) . Mama była / jest dobrą przyjaciółką - z jedną przyjaźniła się przez parę dekad aż do jej śmierci , z drugą przyjaźni się 50 parę lat , jest dobra córką , dobrą siostrą ....Była też dobra matką - ale nie dla mnie . Często się zastanawiałam czemu ja się urodziłam ? Byłam jej drugim dzieckiem . Pierwsze zmarło przy porodzie . Po tym co przeszła powinnam być wyczekanym i kochanym dzieckiem. Ja nigdy nie usłyszałam od mamy że mnie kocha i jestem dla niej wyjątkowa...Już od szkoły podstawowej mówiła do mnie że jestem franca , szmata . ... Jak można dziecięce tajemnice rozpowiadać po całej rodzinie ? ... Jak można buntować dziecko przeciwko własnemu ojcu ? ... Jak można schować swoją cała biżuterię i przez 20 lat wmawiać dziecku że musiała sprzedać bo ojciec nie płaci alimentów a ona nie miała co do gara nam wrzucić ? ( Tata alimenty płacił na brata ...ja byłam pełnoletnia i nie chciałam . Rok temu znalazłam tą biżuterię i jak bym dostała w pysk ! ) ...Jak można mówić mi przez tyle lat że to moja winna że ojciec nie jest z nią ( Bo gdybym nie nauczyła ojca pisać smsów to by jej nie zdradził ....takie jej myślenie było) ? ...Jak można mojemu małemu dziecku mówić że jedyną osobą która go kocha to jest babcia bo tatuś i mamusia pewnie synka nie kochają ....Jak można mojego małego syna codziennie się pytać czy tatuś z mamusią dają jeść i czy nie biją ? ....Jak można pytać się mojego męża każdego dnia czy nie boi się zostawić mnie samą w domu jak idzie na nocki ...bo mogę go przecież zdradzić ( Przestała tak mówić jak odpowiedział po którymś razie że najwyżej spakuję żonę i da do mamusi :D ) ....Jak można w dniu kiedy jestem szczęśliwa bo facet mi się oświadczył powiedzieć żeby się zastanowił czy chcę mieć mnie za żonę bo ja nic nie umiem ...Mogłabym jeszcze wymieniać , ale po co ? I mimo ciężkich lat , nie myślę o tych złych chwilach .Wolę skupiać się na tych małych perełkach , które też były w moim życiu :) Właśnie dzięki tym milszych wspomnieniom mogę być dobrą córką .Mogę się starać być jeszcze lepsza . Dlatego też opiekuję się mamą najlepiej jak potrafię , okazuję jej czułość i troskę . I zawsze powtarzałam że będę się nią opiekować dopóki będę miała siły i zdrowie . I mimo że wiem że w zamian dostanę w twarz - dłonią lub jedzeniem , że będzie mnie kopać , gryźć , dusić , ciągnąć za włosy ....To dzielnie to znoszę , mimo że nie raz się we mnie gotowało :) A mimo to jestem spokojna. Nie chcę na nią krzyczeć . Nie chcę jej straszyć .Nie chcę po prostu zrobić jej krzywdy ...zajmowałam się nią, nawet jak źle znosiłam swoją ostatni ciąże, chodziłam do niej i rzygałam w krzakach, nawet wtedy kiedy krwawiłam, zamiast być w szpitalu to wychodziłam na własną rękę bo nikt nie chciał mi pomóc. Nikt prócz sąsiadów , mojego syna i mojego męża który to ciągle brał urlopy by mi pomóc . Musiałam się nią zająć nawet wtedy gdy przeszło rok temu poroniłam, nie miałam nawet czasu by sobie popłakać bo musiałam skupić się na niej. Tak bardzo pragnęliśmy tego dziecka i wiem że gdyby nie stres i szarpanie się z matką, leżenie w szpitalu... Może bym donosiła ta ciąże.
Nawet zrezygnowałam z wyprowadzki. 5 dni w tygodniu mieszkam sama z dzieckiem bo mąż w tych dniach jest w Berlinie - w pracy . Tak więc już dawno mieliśmy w planach przeprowadzić się do Berlina i tam zacząć nowe życia.Ale przeprowadzka została zawieszona .Bo przecież mama .
A dziś? Inni nie poznają mnie. Ja nie poznaje siebie. Najbliżsi czekają aż wróci do nich taki model jaka byłam wcześniej tzn roześmiana, żartująca, z uśmiechem od ucha do ucha.. Byłam takim kolorowym ptakiem. Teraz jestem zestresowana i znerwicowana. Wiecznie zmartwiona. Cud że jeszcze... Jeszcze! Się nie leczę psychiatrycznie. Obawiam się o zdrowie i życie swoje i swojej rodziny. Dla mnie jako matki ciężko jest patrzeć na to jak moja Matka leje mi dziecko.. Włącza mi się automatycznie syndrom lwicy. Ciężko mi było patrzeć na łzy mojego dziecka kiedy jego babka dusiła na jego oczach jego mamę.. Uwierzcie mi nie mogłem poradzić sobie z synem odciągnąć jej od mojej szyj. Nie śpimy po nocach - ja dodatkowo śpię na materacu koło jej łóżka.Muszę być czujna ! , oczy muszę mieć dookoła głowy,wyjście z domu? Tak /! - w sobotę kiedy brat przejmie mamę na 2 dni, nawet wyjście do kibla jest wyczynem... Noże, gaz, woda to gorzej jak z dzieckiem!
I w sumie to by było na tyle. Nawet sama nie wiem czemu to wszystko napisałam. A pisałam i usuwałam. Nawet teraz nie mam tej pewności czy tego nie skasuje lub nie zrobię wpisu prywatnego. A chce tylko jeszcze napisać do hejterów. Nie piszcie do mnie. Nie piszcie o swoich rodzinach. Wierzę że było, jest wam ciężko. Ale każdy chory jest inny. Każda choroba jest inna. Nie będziemy się licytować i pisać kto ma gorzej, kto lżej. Za stara na to jestem.
W każdym razie po ostatnim wpisie zastanawiam się jaka będzie decyzja brata i bratowej. Nie zgodzili się. Ale kiedy powiedziałam szczerze że nie mam już sił i że będę dążyć do sprawiedliwego podziału opieki nad mama oraz również do sprawiedliwego podziału kosztów finansowych /póki co jedynie co z emerytury mamy biorę 100 zł na leki i co drugi miesiąc. Ja jej emerytura nie dysponuje /. To najpierw się chyba obrazili. Nie powiedzieli wprost, ale zachowanie inne. Nie chcę się z nimi kłócić bo i od kiedy mama chora nasza relacje się zmieniły / kiedyś w ogień byśmy za sobą skoczyli / . A przez ostatni rok to było piekło. Dziś potrafimy rozmawiać... Od lutego? Ale to tylko wszystko tyczy się mamy. Nasze rodziny się nie odwiedzają. Kuzyni nie mają że sobą żadnych relacji. Ja ich dziecka nie widziałam 2 lata , oni moje jeszcze dłużej . Nie wiem jak się wszystko potoczy.. W każdym razie wczoraj wróciliśmy do tematu. Już znaleźliśmy ośrodek dla mamy, prywatny. Będzie w nim do czasu aż nie pójdzie do zolu. W międzyczasie będzie toczyć się bezwłasnowolnie, a potem będzie można ruszyć że sprzedażą mieszkania mamy i cała kasa pójdzie na ośrodek, najlepszy jaki tylko znajdziemy. My już nie potrafimy jej pomóc. Ona potrzebuje specjalistycznej opieki. Tym bardziej że agresja agresja, ale problem jest z przyjmowaniem leków, płynów i pokarmu. Wypluwa. Jak by nie pamiętała jak się gryzie i połyka. Dla porównania. Wczoraj wypiła przez cały dzień 4 szkło wody to jak na nią mega dużo. Zjadła 300 g danio, szklankę zmiksowanego jedzenia czyli ugotowana marchewka z piersią i ziemniak. Wygląd jak jadło dla niemowlaka, banan i kaszka manna na szklance mleka. A to i tak dużo. W niedziele zjadła tylko mały jogurt. I tak każdego dnia jest.
Odcinam gruba krecha się od problemów.
Nie ma co dłużej o tym pisać. Jak już to tylko o miłych rzeczach.
Mój słodziak ma dziś egzaminy. Dziś j. Polski, jutro matematyka a na końcu j. Niemiecki. Matka się stresuje a on na totalnym luzie.
Weekend w końcu po tylu miesiącach spotkaliśmy się z przyjaciółmi. Spotkanie spontaniczne. Telefon o 16 a 5 min. Później jestem pod ich domem. Testowaliśmy nowego grilla który własnoręcznie zrobili. Grill też spontaniczny.
Córki przyjaciół podarowały mi książki. Często im pożyczam kryminały. Teraz rewanż. Tylko kiedy ja to przeczytam?...
Ostatnia moja książkę czytam Chyba miesiąc bo nie mam kiedy... Albo inaczej ja potrzebuje ciszy i spokoju kiedy czytam.
Czy jest na sali ogrodnik?
Mam na balkonie posadzone kwiaty. 3 doniczki piękne. Kwiaty bujne.
Ale jedna jest jak czarna owca. Nie jest już taka bujna i ma liście żółtawe. Czemu tak?
Jeśli wytrwałaś / eś do końca ....to znak że możesz wszystko :D
Naturalna! (Redaktor)
16 czerwca 2020, 12:34Hejterzy uważają, że wiedzą najlepiej z tych skrawków życia, jakie tu wklejamy. Ty opisałaś teraz większą całość, przerażającą i dołującą. Jesteś heroiczną kobietą, która zasługuje na szacunek a nie na wylewanie na nią pomyj. Nie wiem, co Ci ktoś tam pisał i dlaczego krytykował, ale wkurza mnie takie powierzchowne pitolenie, kiedy się kogoś w ogóle nie zna i kiedy nie widzi się większego obrazu rzeczywistości. Tym wpisem może komuś otworzysz oczy i może ktoś zmądrzeje, puknie się w głowę, jeśli Ci dokopał i Cię swoimi dobrymi radami uraził. Przeczytałam ten wpis z wielkim smutkiem i jestem przerażona Twoją sytuacją. Naprawdę współczuję. Bądź dzielna i niech Ci życie Twoje dobre serce sowicie wynagrodzi. Nie daj się stłamsić do końca. Dbaj o siebie mimo wszystko.
Monika123kg
16 czerwca 2020, 20:20Bardzo dziękuję. Jednak jestem silna i pójdę do przodu. Nie będę się przejmować. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.
kklaudia1882
16 czerwca 2020, 12:25Przede wszystkim Ty możesz wszystko. Jesteś mega silna. Ludzie tacy są, krytykują. Ale widać już światełko w tunelu, także wytrwasz i w końcu wróci uśmiechnięty kolorowy ptak 😘
Monika123kg
16 czerwca 2020, 20:19Klaudia dziękuję.. Ba! Będę tym ptakiem.
kklaudia1882
16 czerwca 2020, 20:25Jasne, że będziesz! Tyle dałaś radę to i dasz jeszcze troszkę :) Jesteś niesamowicie silna :*
Rarka
16 czerwca 2020, 12:21Powodzenia dla syna, a Ciebie pozdrawiam serdecznie. Jesteś silną i mądrą kobietą. Podziwiam. A odnośnie hejterow... Zawsze się zastanawiam jak ludziom nie wstyd pisać takich złych rzeczy. Ciekawe czy wprost mieliby odwagę coś takiego powiedzieć. Co daje tym ludziom pisanie takich komentarzy? Nie podoba się, niech nie czytają. Albo zachowają komentarze dla siebie. Pozdrawiam.
Monika123kg
16 czerwca 2020, 20:18Dziękuję bardzo.. Anonimowość niektórym daje siłę. A w realu cicho pewnie siedza.
KatarzynaXXL
16 czerwca 2020, 11:49Mogę wszystko 💪Bardzo Ci współczuję, nie miałaś łatwego życia... Ciągle pod górkę. Jesteś silna babka naprawdę, ja wiem, że nie dała bym rady na pewno. Mam nadzieję, że teraz "odetchniesz" trochę i pomyśl o sobie. Mocno ściskam 😘❤️
Monika123kg
16 czerwca 2020, 12:17Dzięki kochana! Też tak myślę. Teraz będzie czas na skupieniu się... Na sobie. Odchudzaniu i reperowaniu zdrowia. Jak również trzeba myśleć o moich Panach. Dumna z nich jestem że dają radę.
marzenciag5
16 czerwca 2020, 11:10Powodzenia dla młodego na egzaminach ✊✊ ja się stresowałam rok temu jak były gimnazialne. Jesteś mega silna, podziwiam bo na pewno jest Ci bardzo ciężko.
Monika123kg
16 czerwca 2020, 12:13Jeden dzień egzaminu już za nami he he... Dzięki kochana!