Cześć Najmilsi Schudnięci Ludzie na Świecie!!! mam nadzieję, że połówka tygodnia minęła Wam cool:-)
U mnie OK, dzień szalony jak zawsze. Dziś nawet bardziej, gdyż małżonek postanowił kupić drewna na opał, na zimę... Zaznaczam że "dopalamy kominkiem" (czyli nie jest to główne źródło ciepła...), i mamy małą działkę...To istotne informacje:-) Otóż w pobliżu naszego domu powstaje trasa (niestety) S-8 Warszawa - Białystok, mówią na to "obwodnica Marek" - ale jaka skoro biegnie mi prawie pod domem? W każdym razie pod trasę wycinają drzewa, i mężulo chcąc zaoszczędzić (na świeżo to zawsze taniej) zamówił 10 metrów... Przyjechała mega góra drzewa, w całości- rzecz jasna... Wywali nam to w pobliżu na obcej posesji -nie zamieszkanej (jakieś 80m od domu), i mąż ciął, a ja ponad godzinę woziłam, ładowałam,rozładowywałam, teraz sam "pogina" (jeszcze)... I nie wiem ile dni to zajmie bo niestety ale przegiął chłopak z ilością... W zasadzie załadujemy cały podjazd do domu drewnem, zrujnujemy trawniki i nie wiem czy się zmieścimy Plus jest taki że miałam wypas fitneso-siłownię:-) I jeszcze będę miała (teściową musimy zaangażować do Jasia, a sami będziemy wozić i rąbać...). Także dziś z aktywności : taczka Poza tym w południe około 40 minut z Jasiem spacerowałam, ale mimo słońca dosyć ostre powietrze było i długo się nie dało chodzić. Reasumując - mam fitnesowe zajęcie na dobrych kilka dni:-) Oczywiście w związku z tym drewnem moja spiżarnio-kotłownia czeka na lepszy czas... Ale w zasadzie już jest w połowie, więc i tak się cieszę. Muszę po prostu mężowi sporządzić "grafik prac" co i kiedy :-))) A musimy się sprężać ponieważ już roślinki zaczynają kiełkować i sezon ogródkowy niedługo czas zacząć, co wiąże się z pracami pielęgnacyjnymi w ogrodzie.A wszystko utrudnione obecnością małego ciekawskiego człowieczka, który mamie na pewno nie da swobodnie poszaleć w ogrodzie w tym roku;-) Niom ale co się odwleczenie to nie uciecze;-)
Także dziś aktywność OK.
CO do diety to wpadł mini kawałek (rano) szarlotki przed śnaidaniem wciągnełam jak smok, ale taki prostokąt 2,2 na 2,5 cm, czyli mały;-) I myślę, że przy taczce spaliłam :-)
A jadłam tak:
marchew/jabłko dalej byłam głodna po II śniadaniu i zjadłam serek wiejski chudy z dodatkiem wiórków kokosowych:-) na obiad ryż czerwony z pieczarkami z cebulką i pietruszką na oleju kokosowym na podwieczorek mój baton, przedostatni był i ostał mi się jeden, będę robić na dniach, i wrzucę przepis:-) kolacyjka - sałatka jarzynowa moja (końcówka) i jeszcze na osłodę (apetyt dziś mam durny) dwa jabłuszka Mało dziś nie zjadłam, ponadprogramowy był serek i te jabłka, ale trudno, przynajmniej smacznie:-))) pozdrawiam Was ciepło bardzo, mam nadzieję, że dzielnie walczycie:-) Ania
Mrs_Caba
17 lutego 2016, 22:31Smacznie wygladaja te Twoje dania :)
Anulka_81
17 lutego 2016, 22:58Dziękuję pięknie:-)
Palciaaaa
17 lutego 2016, 22:19Dzisiejsza aktywność wzorowa i zapowiada się ciąg dalszy w kolejnych dniach.Świetnie,że pomagacie sobie z mężem w pracach domowych.
Anulka_81
17 lutego 2016, 22:58Dzięki:-) Ja bardzo lubię z nim pracować, masę rzeczy robiliśmy razem:-) np. cały ogród, łącznie z rozwożeniem ziemi:-) U sąsiadów ekipa za 15 tysięcy, a my sami:-))) i też pięknie jest, nawet nie wiem czy nie piękniej:-)
Palciaaaa
17 lutego 2016, 23:02Jak człowiek zrobi coś własnymi siłami to ma porządnie zrobione i plusy bo kasa zostaje w kieszeni;)
Rayen
17 lutego 2016, 22:17Kochana, serek i te dwa jabłka krzywdy nie zrobią :) A ważne że głodna nie chodzisz i dobrze się czujesz. Na pewno taczka pomogła to spalić ;)
Anulka_81
17 lutego 2016, 22:56Mam taką nadzieję:-))) buziaki