Ważenie mam co prawda w każdy poniedziałek jednak tym razem postanowiłam poczekać do środy czyli na równy miesiąc :) i tutaj tak miła niespodzianka! 10,2 kg jest mnie mniej!! :) Cieszy to tym bardziej, iż oprócz wprowadzenie regularności do swojego życia w kwestii odżywiania dodatkowo nie potrzebowałam do tego jakiegoś kolosalnego wysiłku. Nie chodzę głodna, ruch sprawia mi przyjemność, nie męczę się po przejściu 100 m... Cudowne uczucie, naprawdę.
Ale to co w tym wszystkim jest chyba najważniejsze to to, że w końcu nauczyłam się sama tym cieszyć. Kiedyś tak nie było, kiedyś potrzebowałam akceptacji innych, mówienia „wow widzę, że schudłaś”. Teraz mam to w nosie ;) Potrafię już sama uśmiechnąć się do wagi! :)
Psychosocial
3 grudnia 2014, 09:02Gratulacje, to duży sukces, piękny spadek. Oby tak dalej!