Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Kwiecień mogę podsumować jako wielką porażkę, początek maja niestety też.
Od świat praktycznie totalny bez diet i obżarstwo na maksa.
Nie będę pisała co i w jakich ilościach zostało prze zemnie pochłonięte, bo trudno nazwać to jedzeniem.
Jadłam przede wszystkim nie zdrowo i za dużo. Do tego zaniedbałam picie wody, a pojawiły się napoje gazowane. W momentach opamiętani, ale było ich nie wiele piłam soczek ze świeżo wyciskanych owoców, ale to nie wiele wpływało na moją fatalną dietę.
Waga nie znana, powinnam była stanąć na nią 1 maja, ale bałam się i nie zrobiłam tego do dziś..
Teraz dodatkowo jestem przed okresem i jeszcze zatrzymała mi się woda.
Czuje się jak bym przytyła ze 20 kg co najmniej.
W ciuszkach ciaśniej i to sporo.
Źle się czuje sama ze sobą.
Nie podoba mi się to co widzę w lustrze.
Sprawy rodzinne jakoś uporządkowała, i postanowiłam następnym razem podchodzić do wszystkiego mniej emocjonalnie i mniej brać na siebie.
Koniec z przejmowaniem się, skoro innym wszystko wisi to mnie też.
Mogę pomagać, ale nie muszę, nie mam takiego obowiązku, to tylko i wyłącznie moja dobra wola.
Nie pozwolę więcej się wykorzystywać.
Od wczoraj staram się wrócić na dobre tory.
Pierwsza rzecz to odwyk od słodyczy. Jadłam ich takie ilości że wstyd się przyznać, ale dwie czekolady dziennie to mało.
Poniedziałek zaliczyłam wzorowo pod względem diety, ale ochotę na słodkie miałam ogromną, całe szczęście w domu nic co by mnie mogło skusić nie miałam.
Ćwiczeń nie było bo głowa mnie bolała i jakaś osłabiona byłam.
Dziś jest już lepiej, ochota na słodkie już mniejsza.
Zaliczyłam też 60 minut na orbim, a wieczorem może jeszcze hula pokręcę.
Od przyszłego tygodnia ograniczam pieczywko i nabiał, a za dwa tygodnie wskakuję na WO minimum na dwa tygodnie, a może nawet na 4.
Moc wraca, i mam nadzieję że nic mi już nie stanie na przeszkodzie!
"Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10.000 błędnych rozwiązań. ”
[ Thomas Edison]
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję a wszystkie komentarze.
natalie.ewelina
6 maja 2014, 13:51walczymy....:-)
MllaGrubaskaa
6 maja 2014, 13:52walczymy ;)) i wygramy tą walkę ;)) Ja w nas wierzę :))
Malgoska39
6 maja 2014, 13:48widzę, że nie jestem sama w podjęciu nowych kroków do zrzutu nadbagażu Buziolki.....
bea3007
6 maja 2014, 13:48Nareszcie, super że jesteś. Kto będzie mnie motywować? Czasem nie warto pomagać. Trzymaj się ciepło i niech kilogramy spadają :-)
MllaGrubaskaa
6 maja 2014, 14:08Też się cieszę że wróciłam :)) Z wami tu zawsze jakoś łatwiej!
pitroczna
6 maja 2014, 13:47na pewno nie jest az tak zle! a bedzie tylko lepiej :) powodzenia!
Nienia87
6 maja 2014, 13:47No to do dzieła :-). Powodzenia
Invisible2
6 maja 2014, 13:41Jakbym czytała o sobie! Ale głowa do góry. Przezwyciężymy to, a na wakacje będziemy ekstra laski :) !