Doszłam do miłego punktu w moich aktywnościach ,w którym ludzie już mnie nie oceniają ,a wszelkie złośliwości przeszły dawno w podziw. Z całą stanowczością powiem ,że mnie na tym podziwie nie zależało i nie zależy ,a każde miłe słowo które słyszę teraz wymieniłabym na BRAK złośliwości kiedy zaczynałam. Ja się rok temu po prostu nastawiłam na TAK. Tak na sport, tak na zdrowe odzywianie ,tak na konsekwencje ,tak na ... no chyba na sukces też tak :). Ale niestety moje otoczenie przez większą część roku było na zdecydowane NIE. Nawet mąż ,który mnie wspierał zawsze kiedyś się cicho bratu "żalił" ,że zwariowałam chyba. Bo basen (był czas ,że conajmniej 5 x w tygodniu) ,bo fitness (byl czas ,że 5x w tygodniu) ,a potem to nieszczęsne bieganie - 10 km ,szaleństwo. I sama nie wiem jakim cudem ja całe to powrzechne zwątpienie ,a czasem wręcz sabotaż przekułam z wielka siłą w dodatkowa motywację. W maju 2013 postanowiłam spróbować biegac rano. Dla mnie to oznaczało wstawanie o 4:50 i start biegu o 5:00. Raz sie udało ,ale na drugi dzień juz zaspałam - i co usłyszałam od koleżanki "no - zaczeło się" - że raz się udało i tyle. Nie skomentowałam tego ,oczy mi troche mgłą zaszły ,ale taką potem miałam wściekłość w sobie że opcji nie było aby odpuścic to poranne bieganie. Biegałam tak cały maj i czerwiec - kopary poopadały na dobre :))) Potem wsytartowałm w biegu otwockim i już w zasadzie miałam spokój do końca roku. Oczywiscie ja nikogo nie winie za takie zachowanie. Jestem pewna ,że przezd "przemianą" ja sama się tak zachowywałam. Bo niestety kiedy nie robi się nic ,zupelnie bezwiednie zaczyna się aktywne osoby postrzegać jako oszołomów. Łatwiej nam zaakceptować kogos kto np. duzo imprezuje - bo to poprostu rozrywkowy gość , niż kogoś kto bez wzgledu na pogodę biega. A piszę wam o tym ,bo trzeba pamietać po co sie to wszystko robi. Czasami można mieć wrażenie ,że nasze ciało robi nam na złość. Mózg chce smakersów ,tyłek odpoczynku itp. Ale jeśli to przezwycięzycie to dokładnie to samo ciało odwdzięczy się wam setnie za każda aktywność - im. większa i intensywna tym lepiej się odwdzięczy. I mózg wam wyleje na całe ciało wiadro endrofin , a ciało tryśnie formą i pięknym wyglądem. Pytanie "czy warto?" ma raczej oczywiśta odpowiedź! I tego się trzymajmy ,bo cholera jasna WARTO!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
pitroczna
10 kwietnia 2014, 11:11po stokroc TAK!!!:)