CZEŚĆ!!! :)
AAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
6:00 rano, niedziela.
wstaję, bo mój pies upomina się o wyjście na dwór.
6:00 rano, niedziela
A TRZEBA SIĘ UBRAĆ I WYJŚĆ
6:00 rano, niedziela
zwlekam się z trudem i idę
WRACAM PO GODZINIE!
Trochę biegałam, trochę spacerowałam.
Ulice puste, pogoda wspaniała, samopoczucie po powrocie świetne!
7:00 rano, niedziela.
A co mi tam- myślę.
Po latach zrobiłam to, weszłam na wagę!!!
I doznałam szoku!
51 kg.
NIEMOŻLIWE
Patrząc w lustro widziałam jakieś 60!
Wiem, kilogramy to nie wszystko, centymetry też się liczą.
Jednak te cyferki, które zobaczyłam, wywołały we mnie wielkie zdziwienie
i radość.
Wielkie jojo mnie nie dopadło po moim półrocznym życiu na 500kcal.
NIE ŻEBYM POLECAŁA, ZDROWIE SIĘ POSYPAŁO, PSYCHIKA SIADŁA,
ale wyszłam z tego, wyszłam.
Konsekwencje głupoty poniosłam.
Dawno nie było, więc coś z mojego menu:
obiady:
Razowy makaron z warzywami, jajko
Dietetyczne gołąbki z ryżem brązowym i mięsem z indyka, surówka
Wczorajsza kolacja:
W pucharku jest wymieszana z jogurtem naturalnym domowa granola, pieczone jabłko z cynamonem, śliwki suszone, kilka herbatników i łyżeczka masła orzechowego.
Pyyycha.
A dzisiaj, zaraz, do śniadania ukroję sobie duży kawałek ciasta:
Waga wskazuje tyle, że się nie przejmuję, do 55kg dopuszczam utycie!
PA! ;*
kingulka1990
23 lutego 2014, 08:32zazdroszczę Ci troche tych 51 kg xD ja marzę o 53-55 ! Zyczę wytrwałości w zdrowym stylu życia ! ;)